Wesprzeć Jaśka organizacyjnie i promocyjnie (szczegóły w tym wątku na wcześniejszych stronach), zapewnić sprzęt i warunki do trenowania na przyzwoitym poziomie, podpisać z Jaśkiem umowę na 1600 brutto podstawy + premia za:
- regularne prowadzenie treningów (20 x w miesiącu) 1000 zł;
- każdego pozyskanego chłopaka do szkółki i trenującego regularnie przez min. 3 miesiące 1000 zł;
- każde uzyskanie licencji przez adepta 5000 zł;
- wyniki w lidze juniorów, mdmp, zawodach juniorskich i ligowych - do ustalenia i określenia przed sezonem, żeby wszyscy wiedzieli o co gramy.

Na logikę, to Marta również powinna uczestniczyć w projekcie, ponosić jakieś koszty i wspierać organizacyjnie by w przyszłości czerpać z tego korzyści, bo przy sensownym podejściu zamknie się to nawet finansowo i zamiast kupować marnych juniorów i emerytów na drugą linię, można mieć swoich wychowanków i myśleć o medalach

obawiam się że marty już to nie interesuje.

treningi to są też koszty. Dlatego w Rzeszowie nie trenują. Dlatego też nie mamy swojej młodzieży.
W sumie to ciekawe. W jednym z najbogatszych klubów w Polsce, nie trenują bo się nie opłaci a Ci biedni o tym nie wiedzą?

Widać - kretyństwo! W Rzeszowie jedynie światłość... Za sprawą Pani Marty!

Marta w swoim postępowaniu patrzy dość wąsko - zgodnie z kontraktem walnie Holtę, czy Bjerre na 100k, nie patrząc, że po takiej akcji trzeba będzie w kolejnym sezonie dopłacić Crumpowi 400k, żeby tu przyszedł. Szkółka kosztuje, to się nie szkoli lub stwarza pozory, że się szkoli. Tutaj zbyt wielkiej filozofii nie ma i trzeba przeliczyć, czy bardziej opłaca się nie robić nic i kupować juniorów, robić coś i nadal kupować tyle, że mniej, a może robić dużo i juniorów sprzedawać, no i jak każda ze strategii przekłada się na wynik sportowy? My funkcjonowaliśmy w opcji pierwszej, kosztowało to sporo pieniędzy (kasa w błoto na Lesia/Kreta plus nieprzeciętna kasa na przeciętnego Sówkę) a sportowo wyglądało to bardzo kiepsko. Do tego duże pieniądze za kiepskich Okonia i Pavlica też są pochodną braku szkolenia i wychowanków, bo gdyby to jakoś funkcjonowało, to doczekalibyśmy się przyzwoitych wychowanków dźwigających ciężar II linii w elidze. Zatem, kalkulator w dłoń, łapiemy perspektywę i wybieramy optymalne rozwiązania

W piłce to trochę inaczej wygląda, bo wyszkolenie i utrzymanie nastoletniego piłkarza wymaga sporo pracy i konsekwencji, ale nie kosztuje zbyt wiele, a licencjonowanych nastoletnich zawodników chętnych do gry w Wiśle są tysiące. W krajowym speedwayu licencję w klubie uzyskuje średnio co roku pewnie ze 2 zawodników i jeśli zawodnik taki cokolwiek prezentuje, to w tym klubie zostaje. Nam pozostają odpady i to też niechętnie, bo po co?

Cieślak o chowaniu młodzieży:

U nas młodzieży trochę jest, ale problem leży gdzieś indziej - co robić z tymi chłopakami, żeby oni nie ginęli, nawet gdy są w miarę utalentowani. Dla mnie nie ma znaczenia, czy zrobimy w trakcie roku 50 licencji czy 20. Niech będzie 10 młodych, ale utalentowanych z szansą na rozwój. Powinniśmy się skupić na tym, żeby im zapewnić prawidłowy rozwój. Oni muszą mieć pod dostatkiem jazdy w odpowiednich imprezach, ale adekwatnych do ich poziomu sportowego. Nie chodzi o to, żeby wysłać gdzieś juniora i nagle się okazuje, że jedzie w nie wiadomo jak trudnych zawodach. Taki chłopak, żeby się rozwijać, musi coś wygrywać i stopniowo się szkolić. Musi mieć także dostęp do sprzętu i odpowiednią pomoc.

Wydrukować, rozwiesić, stosować, ale dopiero, jak już tych kilku szesnastoletnich wychowanków się doczekamy

Mialem okazje byc dzisiaj na treningu szkółki i jestem pod wrażeniem pracy jaką wykonuje Jasiek Stachyra, czapki z głów przed tym panem bo trzyma to wszystko za uszy w pozytywnym sensie. Widać, że mu zależy i potrafi podejść do tych chlopakow.

I co najważniejsze, mamy 9 października, a treningi trwają - trzymam kciuki za pierwszych od dłuższego już czasu szesnastoletnich licencjatów

w Lesznie pompuja balon, zeby czasem z hukiem nie pekl...

Pawlickie, Musielaki, szesnastu następców - to nie pompowanie balona, to wychowywanie kolejnej generacji. U nas ostatnia generacja to Stachyra z Miesiącem. I się urwało i urwanego nie napompowano

http://www.sportowefakty.pl/zuzel/42701 ... rdzic-post trochę słabo jeśli tak dobrze poukładany finansowo klub nie jest wstanie wesprzeć szkółki.

Tutaj jest błędne koło i brak jakiejkolwiek współpracy - z jednej strony jest sześciu leśnych dziadków w zarządzie sekcji mającej szkolić młodzież, bez jakichkolwiek wyników, z drugiej Marta płacąca krocie przeciętnym juniorom z zewnątrz. W tych okolicznościach, jedni i drudzy nie mają wyników i przegrywają. Dziadki chcieliby, żeby Marta płaciła kasę na szkółkę, Marta, widząc żałość i trenujących osiemnastolatków nie ma na to ochoty. I w tej sytuacji jestem po stronie Marty - sekcja powinna pokazać, że potrafi wyszkolić szesnastolatków zdolnych do zdania licencji. Wtedy Marta mogłaby sensownie i motywacyjnie wesprzeć sekcję finansowo i kadrowo ku korzyści Speedway Stal Rzeszów S.A. Jednak obecnie takie rozwiązanie przekracza możliwości obu stron

Zarzad sekcji dostaje wyplate?

Słyszałem, że MP wystawiła rachunek szkółce żużlowej za używanie polewaczki i traktora na kilka tysięcy złotych
Wspieranie szkółki O czym Ona mówi
Ogólnie jest wiele "jaj" związanych z karnetami, osobami obsługującymi mecze ...
Szczypią mnie oczy, bolą uszy jak czytam lub słyszę wywiady tej kobiety

o jakich "jajach" mówisz chetnie posluchamy z ciekawosci

"Ponoć" karnety, które są sprzedawane w MH w różnych sklepach są nabijane na kasy klubowe ... a klub ma później odpowadzić od tego podatek
Po wystawieniu fakturki na kilka tysięcy szkółce klub odpowiedział MP też fakturką na tą samą kwotę za obsługę meczy żużlowych gdyż MP nie płaci tym ludziom ani grosza. Teraz natomiast chce pieniędzy za użyczanie "własnego sprzętu", który również jest serwisowany, podbijane są przeglądy przez klub. MP w swoim stylu w odpowiedzi na fakturę ze strony klubu zarządała dokumentów, które świadczą o tym, że powinna zapłacić ludziom za obsługę meczy. Nie pomyślała jednak o tym, że nie trzeba nic przedstawiać przy wystawieniu rachunku. Zapowiada się jaj ciąg dalszy

abstrachując od rzekomych czy prawdziwych przepychanek, tak offtopowo dam ci jedną radę w kwestii twego życia finansowo-gospodarczego: wystawiony rachunek/faktura nie jest w sądzie żadnym dowodem na istnienie zobowiązania. podpisany - owszem tak. jedynie wystawiony - jest papierkiem mniej wartym od papieru toaletowego, bo kartka za gruba by tyłek podetrzeć. dowód w sądzie to zazwyczaj umowa plus z reguły albo faktura podpisana (czyli zakceptowana), albo wykazanie wykonania zlecenia, dostarczenia/odbioru towaru itp. faktura jedynie opisuje podatkowo-liczbowo jakieś zdarzenie, nic więcej.

jeśli cos jest dla ciebie - i innych - niezrozumiałego, to podam tak dla przykładu - ja za chwilę mogę ci wystawić fakturę na 5 tys zł za to właśnie doradztwo. przecież "nic nie trzeba przedstawiać przy wystawieniu rachunku..." i co, co mi powiesz jak ci pokaże fakturę i zażądam zapłaty? wyskoczysz z kapuchy dla mnie czy pokażesz środkowy palec? a jak dam sprawę do sądu o zapłatę to co powiesz sądowi? że karolcia ma rację czy może że się cos tej babie we łbie pomieszało?

kiedyś za tę radę podziękujesz karolci, zwłaszcza jak wygrasz dzięki temu jakaś sprawę.

wracajac do tych przepychanek z fakturami traktorami itd - żenua.....