W ramach powolnego żegnania się z sezonem czas na zaległe 76. Derby Południa.
Na Hetmańskiej dawniej również działo się tyle, że wydarzeniami można obsadzić pokaźne kroniki. Szalone lata 90 w tym rok 1992 i ustalona godzina meczu na 11 żeby uniemożliwić Wiggowi dotarcie na tak wczesną porę po GP na trawie. Wiggy zrobił 1000 km w noc i zdążył, zrobił 13 punktów prowadząc Unię do zwycięstwa.
1993 i absencja Stachyry, 2-punktowa porażka pomimo kompletu Adorjana, która na końcu sezonu zaważyła o bezpośrednim spadku. Ale to był potrzebny spadek, udało się później oczyścić atmosferę, objeździć złotą młodzież ligę niżej i zbudować drużynę na nowo.
1995 i mecz rozgrywany w zimnej wczesnowiosennej aurze przy komplecie publiczności, cały czas na styku, zwycięstwa pary Adorjan-Gancarz, a później Wilka nad Rickardssonem, Cierniak celowo staranowany przez Petranova i wygrana wywalczona siłą wychowanków. Dzisiaj pewnie w takich warunkach by się nie odbył, bo przed pierwszym biegiem na torze zalegały kałuże.
1996 i jedna z największych katastrof derbowych w historii, rozgrywany jako zaległy mecz w piątek o 14, słynny silnik Boyce'a w reklamówce, 0 zwycięstw biegowych i indywidualnych, porażki ze słabiutkim Wawrzonkiem i sromotna klęska. A w sezonie walka do ostatniego meczu o utrzymanie i spadek Unii.
Ciekawe spotkanie rezerw z Unią w 1999, w którym pierwsze 9 biegów zakończyło się remisami przy wszystkich indywidualnych zwycięstwach Unii. Jednak minimalna porażka Tarnowian z rezerwą Stali w której szkolili się Czarnik, Golonka, Baran czy Lipniacki bardzo ich zabolała.
Po kilku latach przerwy w słoneczną majówkę 2002 na trybunach było widać głód derbów. Drużyna wychowanków wsparta Brhelem i Tomkiem Rempałą gładko rozjechała Unię, do której wtedy powrót z Rzeszowa po 6 sezonach zaliczył Grzesiu Rempała.
Derby 2003 stały pod znakiem niepewnej pogody, występu Kuciapy rozbitego w Lublinie, braku juniorów wobec dwóch kontuzji (Miesiąc i Micał) i nadziei na dobry występ Aspgrena. Jednak świetna jazda kontuzjowanego Kuciapy i równa postawa reszty drużyny muszącej nadrabiać brak juniorów pozwoliła minimalnie wygrać z faworytem. Po meczu w pamięć zapadło mi kiedy Siwy zapytany dlaczego dał się wyprzedzić Karlssonowi w ostatnim biegu odpowiedział: "albo świeca padła, albo silnik się przytarł".
2006 to pamiętne 71-18, jazda na kartoflisku i uciekający Gollob ze stadionu. Jedynie Staszek Burza podjął walkę i mówił wtedy że winą takiej porażki jest to, że za mało jeżdżą na przyczepnych torach. Dla kontrastu wypowiedź Kołodzieja "normalni zostali w parkingu, nienormalni wyjechali na tor".
W 2007 po GP przyszła wiadomość, że nie dotrze Nicholls który złamał kciuk i na dzień dobry mieliśmy zacząć w osłabieniu. Ale mecz życia brylującego na starcie Marcina Lesia i komplet Nickiego dopomógł skromnemu zwycięstwu. Do dziś mam przed oczyma tragiczną postawę Jacy Golloba, będącego w jednym z biegów tak daleko, że nie był w stanie wyprzedzić Kuciapy, któremu na ostatnim okrążeniu zdefektował motocykl i siłą rozpędu dotoczył się do mety.
Później było kilka ciekawych spotkań ale coraz mniej już w nich swojskiego derbowego klimatu. Obecnie przystępujemy do potyczki na dnie żużlowej hierarchii i to mecz typu objechać i puścić w niepamięć. Ewentualnie kto nie zajmie przedostatniego miejsca II ligi. Jednak temat jest dobry aby dywagacje na temat zbliżającego się meczu poprzeplatać wspomnieniami z minionych derbów.

Przekrój domowych derbów z ostatnich 30 lat:
2017 (I liga): Stal - Unia 37-53
2015 (E-liga): Stal - Unia 47-43
2013 (E-liga): Stal - Unia 41-49
2012 (E-liga): Stal - Unia 42-48
2011 (E-liga): Stal - Unia 50-40
2009 (I liga): Stal - Unia 38-55
2008 (E-liga): Stal - Unia 51-41
2008 (E-liga): Stal - Unia 51-37
2007 (E-liga): Stal - Unia 47-43
2006 (E-liga): Stal - Unia 71-18
2003 (I liga): Stal - Unia 48-42
2002 (I liga): Stal - Unia 56-34
1999 (II liga*): Stal II - Unia 46-44
1996 (I liga**): Stal - Unia 32-58
1995 (I liga**): Stal - Unia 49-41
1993 (I liga**): Stal - Unia 44-46
1992 (I liga**): Stal - Unia 42-48
*II liga była wtedy 2 dywizją rozgrywek
**I liga była wtedy najwyższą

Pierwszy mecz dla Unii 52-37.
Start o 16:00, transmisja w Canal+ Sport 5.

Zapraszam do dyskusji.

Ljung i Rolnicki mogą zrobić różnicę. Hansen w tamtym roku u nas jeździł więc też może kilka oczek przywieźć. Stawiam na naszych 48:42

To jest pojedynek o to, kto nie zajmie przedostatniego miejsca w kraju. Tarnow jest w tej kwestii faworytem, ale wygrac nie musza. Wystarczy zdobycie bonusa, co po blamazu Stali w meczu w Tarnowie nie bedzie chyba specjalnie trudnym zadaniem.

Warto potraktowac ten mecz jako test umiejetnosci zawodnikow na wlasnym torze przed sezonem 2023, zwlaszcza na tle dosc slabego rywala jakim jest Tarnow. Koniecznie w skladzie trzeba miec Salonena. Co prawda konczy wiek juniora w przyszlym sezonie, ale pojechal ladnie w calkiem pokaznej liczbie meczow, wiec moze warto mu sie przyjrzec, zeby go zatrudnic na pozycje seniorska np. zamiast Legowika.

To rowniez powinien byc mecz sprawdzenia mozliwosci Lamparta i Miesiaca. Jesli sa w stanie u siebie na slabym rywalu przywiezc dwucyfrowki badz minimum srednia 2.0, to warto zastanowic sie nad zatrzymaniem ich w Rzeszowie na sezon 2023. Zreszta Lampart to zawodnik w sile wieku, Miesiac jest 5 lat starszy, trzeba wiec rowniez myslec w takich kategoriach.

Wiadomo, ze Krcmar i Legowik powinni z druzyny wyleciec, wiec pozwolic im sie godnie pozegnac z publicznoscia.

Pięknie to Pan DMN napisał a ja pamietam derby z '92 (wówczas te "niezapomniane" ) hot-dogi z...pieczarkami, oraz poduszki pod "tyłek" z napisem "Westa" ? chyba tak to było... ewentualnie mnie Jasiek "poprawi", oraz z '95, a panią Gancarzową, miałem okazję poznać gdzieś ok '01 roku, no i te sławetne derby z '06 - oj wówczas się działo na trybunach - "jeden "tarnowiak" złamał nogę
A najbliższe derby? juz mnie nie...."rajcują"

Kiedyś mecze tych drużyn to było święto, czekało się na nie z niecierpliwością. I można było cały sezon dziadować, ale wygrana w derbach to było coś, co dawało większą satysfakcję niż pokonanie np. mistrza Polski. Zwycięstwo w potyczkach tarnowsko - rzeszowskich, najlepiej dwa razy, było jak wygranie całej ligi . No i kto wtedy w większości jechał w obydwu zespołach - sami wychowankowie. Mecze, o których pisze navigator (i wiele innych) faktycznie utkwiły w pamięci, zwłaszcza ten z '95, kiedy mistrz świata dwa razy poczuł szprycę na przednim pełnym kole (raz Wilku i raz Getry z Adorjanem). Emocje na torze (Kużdżał dociskający Siwego do desek po 14 biegu), na trybunach ("buczoki" i szmer podziwu, bo Rafał wyjechał na Jawie z leżącym silnikiem ). No i ten klimat żużlowych lat '90, czyli podprowadzający w ortalionowych dresach ,"Dziadek" wygrażający zawodnikom hakiem do ściągania taśmy , stadion pękający w szwach, ale przede wszystkim tak jak pisałem wcześniej jechali swoi. A dzisiaj? Trudno o emocje, gdy ogląda się dwie drużyny jadące praktycznie o nic, a w składach sama "armia zaciężna".

Rzeczywistość z którą trzeba się pogodzić. Sport poszedł do przodu, zniknął problem mobilności. W każdej dyscyplinie obserwujemy przepoczwarkę w KorpoSport.

Przede wszystkim byla ekstraklasa i walka o najwyzsze cele. W przypadku Rzeszowa byla to zwykle walka o utrzymanie sie, wynikajaca - a jakze - z niemoznosci wygrywania meczow na wyjezdzie (wtedy nie obowiazywaly bonusy), ale bylo jakos inaczej. Byc moze chodzilo o to, jak promowano sport w Rzeszowie i jaka wtedy byla konkurencja ze strony innych druzyn. Nie istniala siatkowka, kopana byla na mizernym poziomie, koszykowka rowniez. Zuzel byl na fali wznoszacej, zwlaszcza pod egida Van Puru, wiec w latach 1994 - 1998 druzyna byla bardzo popularna na Podkarpaciu. Zeby bylo podobnie, trzeba odbudowac druzyne na miare walki w ekstralidze z przynajmniej aspiracjami do walki o czolowa czworke.

Ten mecz w 1995 mial pewna wyjatkowa sytuacje, ktora juz chyba potem sie w derbach nie powtorzyla. A mianowicie Rzeszow pojechal osemka "samych swoich", to znaczy szesciu wychowankow plus rzeszowski naturalizowany Petranow plus rownie rzeszowski Adorjan. Do tego druzyna sezon wczesniej w sensacyjnych okolicznosciach awansowala z nizszej klasy rozgrywek. Na dokladke, to byla trzecia runda rozgrywek, a w dwoch pierwszych Stal wygrala i to w obu przypadkach zdecydowanie. Apetyty byly ogromne, Unia to byl wtedy wicemistrz Polski z poprzedniego sezonu.

Mecz byl ostry, a gdy po siedmiu biegach bylo 28-14, na trybunach zapanowala ekstaza (wlasciwie to zapanowala juz wyscig wczesniej, gdy Adorjan z Gancarzem przywiezli Rickardssona na 5-1). Skandowano "na kolana, na kolana". To byl chyba ten jedyny raz, kiedy Rzeszow zaczal wierzyc w odbudowe potegi miejscowego spidleja druzyna zlozona z wychowankow, ktorzy na poczatku owego sezonu 1995 tlukli kazdego - Rickardssona, Adamsa, Staechmanna i krajowych tuzow. Pecha mial w tym meczu Cierniak. Najpierw dwa razy wladowal go w deski Petranow (w biegu piatym sie upieklo, bo Mirek utrzymal sie na motocyklu, wiec wykluczenia nie bylo), a potem w 14 biegu tuz przed nosem zdefektowal mu Winiarz. Cierniak - zdrowo wkurzony po faulach Petranowa - myslal, ze Siwy chcial go zablokowac, zeby na druga pozycje wyszedl Kuciapa, stad przy wjezdzie do parku maszyn Winiarz i Cierniak troche sie poprzepychali, ale na tym sie skonczylo. Ostatecznie bylo tylko 49-41, glownie dzieki temu, ze Rickardsson, Cierniak i Rempala dopasowali sie do toru w drugiej polowie zawodow, a trener Wardzala madrze zonglowal rezerwami taktycznymi.

Jak komus moje opisy nie wystarcza, polecam obejrzec mecz tutaj https://www.youtube.com/watch?v=3OdZzt78Hco

A propos tego co napisałeś że nie było bonusów. A kiedy zlikwidowano przepis o wygranej za 3 pkt jeśli różnica była nie pamiętam chyba 30 pkt? Bo akurat przepis ten powodował że nawet jednostronne pojedynki do końca trzymały w napięciu czy za 2 czy za 3 pkt.

Po sezonie 1989 zlikwidowano, a roznica wtedy byla 25 punktow.

Ta różnica punktów do zwycięstw za 3 była chyba płynna w różnych sezonach, w jednym było 20, w innym 25 ale ręki uciąć nie dam.

Cofając się jeszcze do sezonu 1995 to warto przypomnieć, że jako beniaminek po 3 kolejkach byliśmy liderem. Rozgromienie Włókniarza na inaugurację (debiut Briana Andersena w Stali), zwycięstwa na wyjeździe w Lublinie i w domowych derbach dały nam lepszy bilans małych punktów niż Wrocławiowi. Ogólna tendencja wyjazdowa w latach 1995-98 była taka, że zawsze udało się wygrać jeden mecz w gościach i zawsze było to u spadkowicza. W 1995 właśnie Lublin (i słynne oburzenie Ślączki: "podprowadzający złapał mnie za rękę podczas startu" czym się ośmieszył bo spotkanie było transmitowane przez Polsat i żadnego złapania nie było ), w 1996 Tarnów co zaważyło o naszym utrzymaniu, w 1997 Wrocław i 1998 Ostrów. A w 1999 nie wygraliśmy nigdzie, bo sami spadliśmy. Ale w tych sezonach po drodze zdarzały się dobre wyjazdy jak w 95 w Częstochowie przegrana 46-44 i gdyby pojechał Adorjan albo Andersen to pewnie byśmy wygrali, jednak był to mecz o pietruszkę - ostatnia kolejka z pewnym utrzymaniem więc zaoszczędzono. W bardzo słabym 96 niewiele brakło w 1 kolejce w Grudziądzu (46-44 i duży komplet 18 Andersena) przez co właśnie do ostatniego meczu ważyły się losy utrzymania. W przedostatniej kolejce udany rewanż za domową katastrofę derbową i wygrana w Tarnowie (gdzie bezprecedensowe było, że w meczu poprowadził nas Janusz Stachyra, wtedy równocześnie zawodnik Częstochowy i jego "jak zaczniemy dwa razy od 5-1 to wygramy", co rzeczywiście miało miejsce), a na ostatnią rundę przyjechał bezpośredni rywal w walce o utrzymanie Grudziądz z Hamillem, który dotarł prosto z Vojens gdzie dzień wcześniej zdobył mistrza świata sensacyjnie odrabiając stratę do prawie pewnego tytułu Nielsena. I dodatkowo musieliśmy oczekiwać dobrych wieści z Piły gdzie jechał Tarnów. 1 bieg zaczął się od taśmy Hamilla i wielkiego ryku euforii kibiców jaki zapanował po tym zdarzeniu. Bullet został objechany 3 razy przez Andersena i skończyło się na dość gładkim 52-38 dzięki czemu zrównaliśmy w tabeli się punktowo z GKM, ale mieliśmy lepszy bilans bezpośredniego dwumeczu. Natomiast Unia przegrała w Pile i nam przypadło 8 miejsce a spadek Grudziądza i mającego punkt mniej Tarnowa stał się faktem. Więc nasze zwycięstwo wyjazdowe z Unią pozwoliło ją spuścić z ligi i skazać na kilkuletnią agonię żużlową. W 97 prawie udało się wygrać również w Częstochowie (porażka 46-44). W ogóle dziwny to był sezon bo niespodziwanie spadł DMP 96 Włókniarz oraz DMP 93,94,95 Sparta.
Obecne derby są nadzwyczajne z jednego powodu. Na tak niskim poziomie w żużlowej hierarchii nie odbyły się już bardzo dawno, dlatego ciężko cokolwiek o nich napisać. Mecz do objechania i zapomnienia.

Nie było tak, że żużel zabierał widownię piłce, koszykówce i siatkówce i vice versa. Mecz żużlowy odbywał się zawsze w niedzielę. Piłka na Stali w soboty. Koszykówka i siatka na Resovii jesienią i zimą. Bilety też wtedy kosztowały grosze. Chodziło się tu i tu. W piłce jeszcze na początku lat 90-tych toczyła się walka o awans do 1 ligi (dzisiejsza eks). Mecze żużlowe to było jednak wydarzenie na skalę wojewódzką. PKS dobrze wtedy w niedziele zarabiał.

Z przedstawionego planu wejścia na stadion przez klub w mediach społecznościowych wynika nie tylko to, że kibice z Tarnowa będą w klatce na 1 łuku ale też to, że będą odseparowani od toalet oznaczonych na mapie. Tak przynajmniej jest to rozrysowane. Hmm.

Postawią im dwa toi toie w klatce i będzie.

Pamiętne derby z '95 i nadkomplet przy Hetmańskiej. Stało się na drzewach, na trybunach kompletny szał Tony na leżaku i z pełnym przednim kołem. Zrobiła się na to moda ale szybko się skończyła po upadkach, kiedy zawodnik dostawał szprycę w przednie koło. Nawet w tym meczu, w biegu w którym Zolly i Gancarz pokonali Rickardssona, Szwed dostawał szprycę na wyjściach z łuku i tracił płynność jazdy. W Grand Prix w ten sposób połamał się Knudsen.
Kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów

I byłbyś bez ręki Ten punkt regulaminu funkcjonował w sezonach 1987-89, za wygraną różnicą 25 pkt i więcej było 3 pkt meczowe, przegrany dostawał karę -1 pkt. W sezonie 1989 Ostrovia zakończyła rozgrywki ze stanem konta -16 pkt.
W 2008 roku wygraliśmy nawet 4 razy Tylko co z tego jak i tak spadliśmy. Razem z buczokami.
Wszystko jest w porządku. Buczoki podobno jeszcze z drzewa nie zeszły, nie znają co to WC Każdy z Tarnowa dostanie na bramie pakiet powitalny: chusteczka+pampers

Chyba nigdy nie byliśmy tak świetnie przygotowani do derbów jak teraz

Potrenowali ostro? Czyli jutro znajdą ustawienia ok 8 biegu?

Potre...co?

Kompromitacji ciąg dalszy.

Generalnie szykuje się najbardziej haniebny sezon od wielu, wielu lat.

nie mam slow