Jeszcze bardziej skomplikowana jest sprawa drugiego z żużlowców. Urząd Skarbowy napisał do Stali o jego ogromnym, wielomilionowym zadłużeniu wobec fiskusa i zakazał klubowi płacenia mu jakichkolwiek pieniędzy.

Stal Rzeszów spłaciła wszystkie długi wobec zawodników i teraz ma kłopoty. Urząd Skarbowy ukarał klub za to, że wrzucił w koszty spółki fakturę firmy jednego z nich. Tyle tylko, że tej firmy prawdopodobnie nie ma. - A w najlepszym razie ma jakieś kłopoty. Najpewniej nie płaci podatków - zwraca uwagę właściciel Stali Ireneusz Nawrocki. - O tym jednak nie mogliśmy wiedzieć

Stal Rzeszów spłaciła wszystkie długi wobec zawodników i teraz ma kłopoty.

Możliwe jest, że formalnie wszystko jest w porządku, tylko skarbówka zobaczyła VAT GB i głupieje nie wiedząc co z tym zrobić, co by mnie nie dziwiło gdyż po dobrej zmianie to tam coraz większe głąby pracują na kierowniczych stanowiskach.

Co do drugiego zawodnika niekoniecznie chodzi o Watta, ale to już moje domysły.

Sezon żużlowy zbliża się wielkimi krokami. Stal Rzeszów skompletowała bardzo mocny skład, jednak nadal nie ma sponsora tytularnego. - Cały czas prowadzimy rozmowy. Jeszcze mamy trochę czasu - mówi Marcin Janik, wiceprezes Speedwaya Stali Rzeszów.

Od momentu przejęcia przez Ireneusza Nawrockiego żużlowej Stali Rzeszów wokół klubu zaczęło się zbierać wiele firm, które były zainteresowane sponsorowaniem rzeszowskiego klubu. Sprowadzenie Grega Hancocka i skompletowanie bardzo mocnego składu jak na rozgrywki II ligi spowodowały, że klub pod względem marketingowym zyskał bardzo wiele. – Dzięki temu mamy masę chętnych do sponsorowania klubu – mówił w listopadzie „Wyborczej”

Miało być 10 dni, a minęły już ponad trzy miesiące

Pod koniec roku odezwała się do klubu tajemnicza firma, która miałaby zostać sponsorem tytularnym. – Jesteśmy już po wstępnych rozmowach. Jest to firma międzynarodowa z krótką nazwą, która dobrze komponowałaby się z nazwą Stal Rzeszów. Daliśmy sobie 10 dni na zastanowienie i podjęcie decyzji, jednak mogę powiedzieć, że sprawa wygląda obiecująco – mówił Nawrocki.

Minęło nie 10 dni, a ponad trzy miesiące, a w nazwie klubu nadal próżno szukać nazwy firmy, która w obecnym sezonie będzie sponsorem tytularnym. Sprawa jest o tyle dziwna, że według prezesa zainteresowanie klubem ze strony firm było naprawdę spore. Jednak na cztery tygodnie przed startem rozgrywek nadal nie znaleziono nikogo, kto chciałby zainwestować w drużynę większe pieniądze. Wpływy od sponsora są istotnym elementem, który mógłby znacząco zasilić budżet klubu. Jeśli nie na przyszły sezon, to na pewno na przyszłe lata.
„Przeżyjemy bez sponsora tytularnego”

Marcin Janik, wiceprezes Speedwaya Stali Rzeszów, mówi, że chętnych do sponsorowania nie brakuje i w tym momencie to klub wybiera firmę, która zostanie sponsorem tytularnym. – Cały czas prowadzimy rozmowy. Zobaczymy, kto nam przedstawi najlepszą ofertę. Jeszcze mamy trochę czasu i nie chcemy podejmować pochopnych decyzji – uspokaja Janik.

Jak wyjaśnia, klub nie chce wybrać pierwszej lepszej oferty, dlatego cały proces trwa tak długo. – My się tanio nie sprzedajemy. Jak nie będziemy mieli oferty, która nas zadowoli, to nie będziemy mieć sponsora tytularnego. Na pewno bez niego przeżyjemy – mówi stanowczo Janik.

Można się zastanawiać, z czego wynika brak ciekawych ofert ze strony potencjalnych sponsorów. Jednym z powodów mogłoby być nałożenie na Stal Rzeszów licencji nadzorowanej, która mogłaby odstraszać firmy od klubu, jednak Marcin Janik widzi problem gdzie indziej. – Myślę, że licencja nadzorowana wiele nie zmienia. Może firmy nie są takie chętne do współpracy, ponieważ jeździmy w II lidze i nie ma telewizji – zastanawia się wiceprezes Speedwaya Stali Rzeszów.

Trener @WybrzezeGdansk Lech Kędziora o sytuacji Tomasza Jędrzejaka w @speedwayStal: On jest w klubie, w którym zamiast pieniędzy są " brylanty". I w sumie mnie to nie dziwi, bo "gościu", który podjął się zadania ratowania tam żużla, gubi się.

Skład, który skompletowała Stal Rzeszów, na papierze wygląda bardzo mocno. Takie nazwiska jak Greg Hancock, Tomasz Jędrzejak czy Nick Morris na pewno przykuwają uwagę żużlowych kibiców. W sobotę w Centrum Handlowym Plaza w Rzeszowie fani będą mieli okazję zobaczyć żużlowców na żywo. Jak zaznacza wiceprezes Marcin Janik, nie wszystkich. – Może być kilka absencji. Są one związane z różnymi obowiązkami zawodników, głównie zagranicznych – mówi.

Na pewno pojawią się wszyscy Polacy, będą też Jonas Davidsoon, Nicklas Porsing i wspomniany Morris. Kibice zastanawiają się, czy w sobotę będzie Hancock? – Niech to pozostanie do końca niespodzianką – dodaje tajemniczo Janik.

Podczas oficjalnej prezentacji, która rozpocznie się o godz. 18, oprócz żużlowców zaprezentowany zostanie również sztab trenerski. Kibice będą mogli kupić karnety i klubowe gadżety. Będzie okazja do zdobycia autografu i zdjęcia z zawodnikami. Spotkanie Stali z kibicami poprowadzi konferansjerem Jacek Dreczka, a zespół Monstrum zagra oficjalny hymn zespołu.

Toruń nie wypalił
Stal jest na finiszu przygotowań do sezonu. Po zimowych treningach i obozie w Szczyrku planowo w połowie marca mieli po raz pierwszy pojawić się na torze. Niestety, plany pokrzyżowała pogoda. Dlatego Stal ma problem z odpowiednim przygotowaniem własnego toru. Rozwiązaniem miały być treningi na Motoarenie w Toruniu. Okazało się jednak, że tam tor też nie nadaje się do jazdy. – Ta informacja trochę wybiła nas z rytmu. Trudno stwierdzić, kiedy nasz tor będzie nadawał się do jazdy. Nie jesteśmy osamotnieni z tym problemem. Podobnie sytuacja wygląda w Tarnowie czy Krakowie – nie ukrywa Janik, który szuka możliwości treningu poza granicami Polski. – Monitoruję sytuację w Gorican na Węgrzech – dodaje wiceprezes.