Nie bądź tylko Gapiem. Weź aktywny udział w dyskusji i zarejestruj się już teraz. Rejestracja

Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Ten temat jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.

Robert Dados nie żyje...


Rozmowy o sporcie żużlowym

Opcje      Szukaj
Post 31 mar 2004, o 16:28
 
Ligowy debiutant
Ligowy debiutant
Avatar użytkownika

Dołączył: 23 sie 2003, o 11:37
Posty: 115

Zobacz profil 
przykro :(


           
Post 31 mar 2004, o 20:09
 
Uczestnik GP
Uczestnik GP
Avatar użytkownika

Dołączył: 1 lut 2003, o 21:41
Skąd: Kraków || Leżajsk
Posty: 1876

Zobacz profil 
['][']['][']['][']['][']


           
Post 1 kwi 2004, o 12:22
 
Szkółkowicz
Szkółkowicz
Avatar użytkownika

Dołączył: 8 lut 2004, o 19:32
Posty: 31

Zobacz profil 
ZNA KTOŚ SZCZEGÓŁY ???

_________________
!!!!!!!!!!GŁOSUJCIE NA NASZ STADION!!!!!!!!!!
http://www.stadiony.com/stadiony.php?id=64
http://www.stadiony.com
Obrazek


           
Post 1 kwi 2004, o 13:03
 
Szkółkowicz
Szkółkowicz
Avatar użytkownika

Dołączył: 5 maja 2003, o 20:10
Skąd: Rzeszów
Posty: 10

Zobacz profil 
[']['][']['] :cry:


           
Post 1 kwi 2004, o 13:24
 
Szkółkowicz
Szkółkowicz
Avatar użytkownika

Dołączył: 26 wrz 2003, o 20:07
Skąd: Czestochowa
Posty: 20

Zobacz profil 
[*][*][*]


           
Post 1 kwi 2004, o 19:41
 


stal hools napisał(a):
ZNA KTOŚ SZCZEGÓŁY ???

A jakie to ma znaczenie? :? Nie żyje chłopak i tyle... :(


           
Post 3 kwi 2004, o 10:42
 
Legenda
Legenda

Dołączył: 30 kwi 2003, o 21:45
Posty: 4403

Zobacz profil 
na forum lubelskim jest ciekawy artukuł i kilka postów po pogrzebie..... przygnębiające...

Cytuj:
"Dados po raz kolejny wołał o pomoc"

Miał być lepszy od Tomasza Golloba. Wczoraj, tydzień po tym jak po raz trzeci targnął się na swoje życie, zmarł w lubelskim szpitalu. - Spodziewałem się tego - mówi pierwszy trener Roberta Dadosa, Ryszard Bielecki.

W najbliższą niedzielę lubelski klub zainauguruje sezon na własnym torze. Podejmie zespół GTŻ Grudziądz. To miał być mecz Dadosa. W Lublinie się wychował. Jako zawodnik GTŻ osiągnął największy sukces - w 1998 roku zdobył tytuł mistrza świata juniorów.

- Robert zostałby powitany jak król. Kilkanaście tysięcy kibiców zgotowałoby mu w niedzielę owację na stojąco. Może tego się przestraszył - mówi Krzysztof Kołodziej, niegdyś doskonały lekkoatleta, który na początku kariery Dadosa przeprowadzał z nim treningi ogólnorozwojowe. - Dados miał to, czego nie potrafi nauczyć żaden trener - talent. Tacy jak on rodzą się raz na wiele lat - dodaje.

- To dla nas wszystkich szok. Po ośmiu latach przerwy Robert miał do nas wrócić. Dogadaliśmy się z WTS Wrocław i wypożyczyliśmy go na rok. Jego wyniki nie były dla nas najważniejsze. Chcieliśmy przede wszystkim, aby symbol lubelskiego żużla wrócił do domu i tutaj się odrodził - mówi przygnębiony dyrektor TŻ Sipma Lublin, Jacek Ziółkowski.

- Wcześniej musiał sobie wszystko zaplanować. Był w domu. Pił z dwójką braci herbatę. Oni wyjechali na chwilę, gdyż ojciec prosił, by kupili część zamienną do ciągnika. Gdy wrócili, Roberta już nie było w domu. Jego młodszy brat znalazł go po kilku chwilach. Wisiał w stodole - mówi załamany pierwszy trener Dadosa, Ryszard Bielecki.

Kręgi szyjne 27-letniego żużlowca pozostały nienaruszone, ale zbyt długo trwało niedotlenienie mózgu. Przez ostatni tydzień Dados leżał w stanie śmierci klinicznej.

- Dopiero po 40 minutach znalazł się w szpitalu. Wcześniej próbowała go ratować miejscowa pielęgniarka, ale bez odpowiedniej techniki medycznej była skazana na klęskę - mówi Bielecki. - Jestem niemal pewien, że Robercik po raz kolejny wołał w ten sposób o pomoc. Myślał, że ktoś go znów uratuje. Niestety, tym razem nikt nie zdążył - dodaje.

Więcej - w "Życiu Warszawy".


Cytuj:
złożono wniosek zeby stadion w Grudziadzu nosił imie Robert Dadosa.
Robert nadal jest rekordzistą tego toru.
Sprawa ma sie rozstrzygnac na posiedzeniu zarzadu w przyszłym tyogodniu.


Cytuj:
A propos samego pogrzebu, warte podkreślenia jest to, że kilka słów nad trumną Roberta wygłosił przedstawiciel GTŻ-u Grudziądz, Andrzej Rusko z Atlasa Wrocław i redaktor Andrzej Kwiek w imieniu zarządu TŻ SIPMA. Mi najbardziej w pamięci utkwiły słowa Andrzeja Rusko, który swoją krótką przemowę zaczął od słów : "Nie na takie spotkanie umawialiśmy się Dadi...". Było to bardzo poruszające. Dodam, że ceremonię żałobną bardzo pięknie poprowadził Ksiądz Kiełbasa - duszpasterz naszych żużlowców. W chwili, kiedy trumna z prochami Roberta składana była w grobie, po raz ostatni zawarczały dla niego motocykle zużlowe i jeśli ktoś wcześniej nie uronił łzy to w tym momencie łzy same napłynęły do oczu...


Cytuj:
Też tam byłem. Na mnie największe wrażenie zrobiła rozpacz Rodziny. Powinni tę rozpacz zobaczyć wszyscy, którzy co i rusz wrzucają tu kąśliwe uwagi. Nigdy w życiu nie widziałem człowieka w takim stanie, w jakim była dziś Wdowa...
Poruszające było też otwarcie trumny przed ceremonią i, oczywiście, wspomniane tu już słowa Andrzeja Rusko... "Dadi, nie na takie spotkanie się umawialiśmy... Miałeś wrócić do domu, żeby się odbudować wśród najbliższych, by powrócić do walki na torze z najlepszymi..." (cytat z pamięci, reszty nie pamiętam). Łykający łzy dorosły facet, tak osobistymi słowami, wypowiedzianymi załamującym się głosem, bardzo poruszył zebranymi.
Myślałem, że pójście na ten pogrzeb mi pomoże. Niestety, czuję się jeszcze gorzej.
Mam nadzieję, Dadi, że miałeś powód, by to zrobić. Nie wyobrażam sobie, co by to mogło być, ale mam nadzieję, że go miałeś. Po tym, co dziś zobaczyłem, różne myśli przebiegły mi przez głowę. Ale zostawmy to. Bóg z Tobą.


Cytuj:
Również byłem tam dzisiaj. Jeszcze nie mogę się otrząsnąć. Gdy odpalili motocykle i zobaczyłem jak Darek Śledź niewytrzymał i odszedł na kilkadziesąt metrów, wtedy i mi łzy zaczeły cisnąć się do oczu. Mam nadzieję, że to wydarzenie dało wielu ludziom do myślenia....


Cytuj:
Szczerze mówiąc nie mogę dojść do siebie.... Na chwilę obecną bez sensu wydaje mi sie ten cały żużel, liga, gdzieś mam walke o extralige... Bez Dadiego nie ma to jakś sensu. Kiedy byłem w wieku kilkunastu lat był moim idolem. Nosiłem nawet fryzurę taką jak On... dłuższe włosy z tyłu... co teraz może wydawać się śmieszne... Zawsze wierzyłem że jeszcze kiedyś będzie jeździł dla Lublina. Myślełem że w tym sezonie spełni sie moje i pewnie nie tylko moje marzenie.
Prawdę mówiąc dopiero na pogrzebie zdałem sobie sprawę z tego co się stało....Widząc zapłakaną rodzinę, kolegów, przyjaciół ciężko było powstrzymać łzy. Rozbrajające były słowa pana Ruski, że "nie na takie się umawialiśmy spotkanie....", słowa pana Kwieka "(...) miałem zapowiedzieć, że z numerem 10 wystartuje Robert Dados...." Ciężko powstrzymać łzy w takich chwilach. Jednak kiedy spuszczano trumnę do grobu przy warkocie motocykli..... to było po prostu wstrząsające..... Dorośli (i nie tylko) mężczyżni wyciągali chusteczki by obetrzeć łzy...
Żal mi rodziny Roberta, najbardziej chyba żony....Szczere wyrazy współczucia... Widać było jak wielu ludziom Robert był bliski choć pewnie większości bliżej nie znany...
Będę często odwiedzał grób Roberta, mam na tym samym cmentarzu niedawno pochowanego dziadka.....
Mam nadzieję, że podczas niedzielnego meczu będziemy skandowąc Jego imię i nazwisko a wtedy z pewnością znów ciężko będzie powstrzymać łzy....

Jest mi :cenzura: mać źle !!!


Przykre to... :( :cry:

_________________
Obrazek

https://www.youtube.com/watch?v=hnxX-li ... yczekUwagi


           
Post 3 kwi 2004, o 16:49
 
Senior
Senior
Avatar użytkownika

Dołączył: 8 kwi 2003, o 15:12
Posty: 298

Zobacz profil 
['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] [']

:cry: :( :(

Spoczywaj w pokoju.....

Zawsze będziesz w sercach kibiców.

_________________
"Life is a flower"


"Dzień wstał jak co dzień, powietrze aż lśniło, tylko ta wielka cisza, to straszne milczenie i to puste miejsce... Ciebie już nie było..."
['] Łukasz Romanek ['] na zawsze w moim sercu...


           
Post 4 kwi 2004, o 14:59
 
Senior
Senior
Avatar użytkownika

Dołączył: 4 gru 2002, o 14:03
Skąd: na pewno nie z Tarnowa :-)
Posty: 252

Zobacz profil 
['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] ['] [']

_________________
I love speedway !!! :)


           
Post 11 kwi 2004, o 11:56
 
Weteran
Weteran

Dołączył: 12 lis 2002, o 21:21
Skąd: Łorsoł
Posty: 3056

Zobacz profil 
Ponizej artykul z torunskich Nowosci

Cytuj:
Zabił się, gdy wszyscy myśleli, że wyszedł z wirażu na prostą


Mistrz świata


Pierwszy tor, po którym jeździł "u siebie", zbudował sam - za stodołą
w rodzinnych Piotrowicach Wielkich niedaleko Lublina. Miał już
wprawdzie wtedy motocykl do ścigania się na żużlu, jednak prawie w
niczym nie przypominał on profesjonalnej maszyny. A jednak jako
siedemnastoletni młodzieżowiec jeżdżący w barwach Motoru Lublin,
Robert Dados zabłysnął. Prezesi kilku klubów zaczęli kusić go dużymi
pieniędzmi, samochodami, panienkami. Tak zaczęło się jego jeżdżenie w
kółko. Dziesięć lat od zbudowania toru żużlowego za stodołą, wrócił
do Lublina. Tam koło się zamknęło.


Urodził się w 1977 roku. W szkole, z książkami, nigdy nie czuł się
najlepiej. Wolał pogadać tu, spotkać się z kumplem tam, a najbardziej
lubił jeździć na motorze. Kiedy trafił do szkółki żużlowej przy
Motorze Lublin zrozumiał, że przyszłość zwiąże z czarnym sportem. Nie
chciał mieszkać w zapyziałych Piotrowicach Wielkich oddalonych o trzy
kilometry od sklepu i pięć od stacji benzynowej.
- To nie ja go odkryłem, choć wielu przypisuje mi tę zasługę -
uśmiecha się Roman Banaś, były prezes GKM Grudziądz, który sprowadził
Roberta Dadosa na Pomorze. - Ale to mi udało się go namówić do
jeżdżenia u nas, choć zależało na nim klubowi z Wrocławia, który był
wówczas potentatem.


Synku, masz tu jak w niebie


Działacze z wielkiego Wrocławia nie mieli podejścia do zawodników.
Kiedy do Lublina przyjechał Andrzej Rusko, prezes Atlasu Wrocław i
jedna z najważniejszych postaci w polskim speedwayu, z Robertem
Dadosem nawet nie porozmawiał. Przywiózł za to torbę pełną pieniędzy
i papier z kontraktem. Kupowany przez niego Dados był tylko
nazwiskiem.
- Ja negocjacje zacząłem od zawodników - dodaje Roman Banaś. -
Zależało mi nie tylko na Dadosie, ale także na Pawle Staszku. Dlatego
najpierw przekonałem ich, że w Grudziądzu będą mieli mocną pozycję w
drużynie i przede wszystkim będą jeździć. Wrocław wcale im tego nie
gwarantował, chociaż kusili o wiele większymi pieniędzmi.
Robert Dados w Grudziądzu na początek dostał mieszkanie i gotówkę,
za którą kupił sobie samochód. Kiedy w odwiedziny przyjechali do
niego rodzice, matka powiedziała "synu, masz tu jak w niebie". Ale
Robert najbardziej cieszył się z dwóch motocykli, które przekazał mu
klub. W 1995 r. po raz pierwszy wystąpił na grudziądzkim torze.
Bardzo szybko został krajowym liderem zespołu. Jego wzorem do
naśladowania był Amerykanin Billy Hamill, były mistrz świata
jeżdżący w GKM Grudziądz. Sylwetkę na torze miał podobną do Hamilla,
podczas zrywu nawet w ten sam sposób unosił lewą nogę i przed
startem tak jak mistrz "czołgał się" przed taśmą.
- Robert w Grudziądzu czuł się dobrze dlatego, że pod swoją opiekę
wzięli go naprawdę wspaniali ludzie, którym nie zależało na
zarobieniu na nim pieniędzy - mówi Przemysław Sierakowski, były
działacz GKM. - Zamieszkał u Mariusza Marciniaka, który był jego
sponsorem i w pewnym sensie menadżerem. Robert bardzo mu ufał.
Zresztą nie tylko jemu. Ojciec Mariusza, Wojciech, też miał na niego
duży wpływ. I dopóki ich słuchał, nie wiodło mu się źle.


Legenda w Dados Team


To dzięki osobistym kontaktom Wojciecha Marciniaka, Robert Dados
nawiązał współpracę z Egonem Millerem, legendarnym mistrzem świata na
żużlu, który przygotowywał Polakowi silniki. Kiedy legenda żużla
pojawiła się w kombinezonie "Dados Team" podczas Indywidualnych
Mistrzostw Świata w Pile w 1998 roku, wielu przecierało oczy ze
zdumienia.
- Przed tym występem żartował, że nie może zająć miejsca gorszego
niż trzynaste - twierdzi jeden z kolegów Roberta Dadosa, który chce
pozostać anonimowy. - Rok wcześniej trzynaste miejsce zajął Paweł
Staszek, z którym jeździł w Lublinie. I chociaż chłopaki bardzo się
lubili, to jednak zawsze była między nimi cicha rywalizacja. Egon
Miller na mistrzostwa przygotował dwa idealnie pracujące silniki.
Kiedy Robert Dados wyjechał na oficjalny trening zrozumiał, że
stanął przed wielką szansą. W pierwszym biegu zajął drugie miejsce -
szczęśliwie, bo jeden z zawodników jadący przed nim, zdefektował. W
kolejnych startach nie miał już sobie równych.
- Po tym sukcesie stał się bożyszczem Grudziądza - mówi Przemysław
Sierakowski. - Dostał nawet od władz miasta mieszkanie na własność.
Wkrótce nadeszły wybory samorządowe i wszyscy kandydaci chcieli mieć
na plakatach swoje zdjęcia z Dadosem. Ulice wyglądały tak, jakby to
Dados kandydował na prezydenta Grudziądza.


Pięścią w stół


Korzystał z życia. Co pewien czas po Grudziądzu rozchodziła się
plotka, że Dados z Hamillem po kolejnym wygranym meczu pijani
przeskakiwali w knajpach przez stoły. Raz nawet pobił niemieckiego
turystę, który w zamian za nieskładanie skargi na policji, zażądał
pieniędzy. Dostał parę tysięcy i wrócił do Niemiec.
- Panienki się do niego garnęły - uśmiecha się grudziądzki
żużlowiec. - Nie trzeba ich było namawiać, same rozkładały nogi.
Która nie chciałaby się przespać z mistrzem świata? W Grudziądzu
mistrzów nie ma zbyt wielu...
W klubie też miał mocną pozycję. Działacze pamiętają, że potrafił
dwa dni przed meczem przyjść do siedziby klubu, walnąć pięścią w
stół i zagrozić: zaległa kasa za dwie godziny na stole albo w
niedzielę nie jeżdżę.
- Innym zawodnikom kibice by tego nie wybaczyli - kiwa głową
Przemysław Sierakowski. - Jemu tak.


Wypadek i upadek


Sezon 2000 roku miał być przełomowy w karierze Roberta Dadosa. I był.
GKM walczył o powrót do ekstraklasy. Drużyna z Dadosem i Hamillem na
czele zwyciężała w kolejnych meczach pierwszej ligi. 3 maja miało
odbyć się ważne spotkanie z drużyną z Gniezna. W przeddzień Robert
Dados otarł się o śmierć. Kiedy jechał na stadion motocyklem suzuki,
drogę zajechał mu polonez. Zderzenie wyglądało makabrycznie, a ciało
Dadosa - jeszcze gorzej. Uszkodzenie głowy, rozległe obrażenia
wewnętrzne. Diagnoza: być może do końca życia będzie jak roślina.
Skończyło się na kilku wielogodzinnych operacjach i ujęciu prawie
całego płuca. Wychodząc ze szpitala ważył niecałe 50 kilogramów.
- Stawaliśmy na głowie, żeby załatwić mu jak najlepszą rehabilitację
- dodaje Przemysław Sierakowski. - Kiedy leżał w szpitalu w
Bydgoszczy, jego żona mogła za darmo nocować w hotelu bydgoskiej
Polonii. My wpłacaliśmy mu pieniądze na konto, choć w innych klubach
nikt nie martwi się o zawodnika, który nie jeździ. Błyskawicznie
wracał do zdrowia. Niecałe cztery miesiące później poprosił mnie,
żebym zorganizował mu cichy trening. Przed południem, żeby kibice nie
przyszli na tor.
Kilka tygodni później, osłabiony i daleki od formy, Dados pojechał
na wyjazdowy mecz do Ostrowa Wielkopolskiego. Nikt go się tam nie
spodziewał. W pierwszych dwóch startach pojechał słabo. Ale w
wyścigu trzynastym zwyciężył i otworzył swojej drużynie szansę do
wygrania spotkania i awansu do rundy play off.
GKM nie awansował jednak do ekstraklasy. Klub popadł w ogromne
długi. Jedynym ratunkiem była sprzedaż Roberta Dadosa. Znów upomniał
się o niego Andrzej Rusko z Wrocławia. Choć jeszcze kilka dni przed
podpisaniem kontraktu mówił na łamach prasy, że "żaden trener przy
zdrowych zmysłach nie zatrudni żużlowca z jednym płucem". A jednak
Robert Dados miał jeździć w składzie Atlasu Wrocław. Z grudziądzkim
klubem rozstawał się w nieprzyjemnej atmosferze. Chciał dla siebie
prawie całego budżetu klubowego.


Skandalista, złodziej, narkoman...


- Po czasie wiemy, że odejście do Wrocławia było największym błędem,
jaki Robert mógł popełnić - stwierdza Wojciech Marciniak, który mówi,
że był dla żużlowca jak ojciec. - Pierwszy sezon we Wrocławiu Robert
miał słaby. W drugim było już lepiej, ale to wciąż nie było to. Kiedy
mieszkał w Grudziądzu, był blisko ludzi, którzy potrafili się o niego
zatroszczyć. Przecież to była rogata dusza i do tego prosty chłopak.
To ja uczyłem go, żeby nie robił rzeczy, który robić po prostu nie
wypada.
We Wrocławiu starych przyjaciół zastąpili nowi kumple. Impreza tu,
impreza tam, panienki, narkotyki... Wokół byłego mistrza świata
juniorów robiła się gęsta atmosfera. Media donosiły o jego wybrykach.
Najgłośniejszym echem odbiła się kradzież paliwa na jednej ze stacji
benzynowych pod Zieloną Górą. Żużlowiec w środku nocy zatankował
benzyny za około trzydzieści złotych i odjechał nie płacąc. Ujęła go
policja.
- Przyznał mi się, że był wtedy pod wpływem narkotyków - zwiesza
głowę Wojciech Marciniak. - Serce się krajało, ale co miałem zrobić,
żeby go ratować? Musiałbym zostawić swoją rodzinę i wyprowadzić się
do Wrocławia. Został tam zupełnie sam i nie umiał sobie z tym
poradzić.
Później dostał szansę występu w Grand Prix w Kopenhadze. Polscy
dziennikarze najedli się przez niego wstydu. Zachowywał się, jakby
był pod wpływem narkotyków. Nocą chodził w przeciwsłonecznych
okularach, na treningu, kiedy inni żużlowcy dokładnie badali tor,
Dados ćwiczył jazdę na jednym kole. Potem zasnął na kanapie przy
recepcji hotelu.


Do trzech razy...


Innym razem przed meczem ligi szwedzkiej nie stawił się w parkingu
swojej drużyny. Zniknął na dwa dni. O zaginięciu powiadomiona została
policja. Żużlowiec po dwóch dniach jednak się pojawił jakby nigdy
nic. Tłumaczył, że spacerował po okolicy, bo musiał przemyśleć swoje
życie.
Media donosiły też o jego kolejnych próbach samobójczych. Pierwszą -
przez podcięcie żył - władze Atlasu Wrocław próbowały zatuszować. W
oficjalnym komunikacie napisano, że Dados niefortunnie skaleczył się
podczas zmywania naczyń. Drugiej próby, kiedy zamierzał się powiesić,
ukryć się nie dało. Prezes Atlasu Wrocław na łamach ogólnopolskich
gazet przekonywał, że klub zrobił wszystko, aby pomóc żużlowcowi.
Wykupiono nawet dla niego indywidualne seanse u psychoterapeuty.
Jednak wbrew temu co mówi Andrzej Rusko, Atlas Wrocław aż tak bardzo
o dobre samopoczucie zawodnika nie dbał. W zamian za pomoc
psychologa, na Dadosa klub nałożył kary pieniężne. Z jego zarobków
ubyło 45 tysięcy złotych.
Andrzej Rusko, jako jedyny uprawniony do rozmowy z dziennikarzami w
Atlasie Wrocław, nie chciał z nami rozmawiać na temat Roberta Dadosa.


Wyrzucony z parkingu


- Ostatni raz rozmawiałem z nim po męsku jesienią - dodaje Wojciech
Marciniak. - Starałem się mu wytłumaczyć, że nie jest na świecie sam.
Że ma żonę i dziecko, za których musi się czuć odpowiedzialny.
Sądziłem, że to do niego trafiło. Myliłem się. Pytałem go też o
Wrocław. Powtarzał, że czuje się tam bardzo źle. Tam liczył się tylko
wynik, klub traktował zawodników jak niewolników. Gdyby tylko mógł,
to wróciłby do Grudziądza.
Nowe władze klubu w Grudziądzu Robertem Dadosem nie były jednak
zainteresowane. Kiedy przyjechał w ubiegłym roku do Grudziądza i
zaparkował samochód na klubowym parkingu, jeden z działaczy zadzwonił
po policję i zażądał usunięcia auta Dadosa. Żużlowiec chciał bowiem
umyć sobie auto wodą, za którą płacił klub. Na to działacze byłemu
mistrzowi świata juniorów zgody dać nie chcieli.
- Największe sukcesy Robert Dados święcił będąc zawodnikiem naszej
drużyny - przyznaje Zbigniew Fijałkowski, prezes GTŻ Grudziądz. - Na
jego karierze na pewno zaważył nieszczęśliwy wypadek, który
przytrafił mu się na ulicach naszego miasta. Jeśli zaś chodzi o
sytuację z myciem samochodu na naszym parkingu, to nie chcę się na
ten temat wypowiadać. O zmarłych po prostu źle się nie mówi.
Nowy sezon Robert Dados miał rozpocząć w Motorze Lublin, do którego
został wypożyczony z Atlasu Wrocław. 23 marca 2004 roku podjął
trzecią próbę samobójczą. Nie tłumaczył nikomu swojej decyzji, nie
zostawił listu.
Lekarze podjęli walkę o jego życie. Bezskutecznie. Żużlowiec zmarł
30 marca.


Radosław Rzeszotek


           
Post 11 kwi 2004, o 12:35
 


:? pokręcone było to jego życie... Niech spoczywa w pokoju...


           
Post 11 kwi 2004, o 22:24
 
Medalista GP
Medalista GP

Dołączył: 15 lis 2002, o 15:20
Skąd: Rzeszów
Posty: 2022

Zobacz profil 
zamykam ten temat Robert umarł CI co już się za Niego wymodlili zrobili to 5 tysięcy razy a na forum nie ma co rozpamiętywać o tym, że odszedł by się nie zmartwiać tym..[']

_________________
TYLKO STAL ZKS!!!!!!!!


           
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten temat jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 52 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 140 gości


Narzędzia



Skocz do:  

Uprawnienia

Nie możesz rozpoczynać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów



Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL

Original style by phpBBservice.nl & New Design style by ZeNaNLi