Dziś widziałęm Timo na żywo w Krakowie. Śmigał aż miło. Po crushu Steada w drugim starcie wziął na swoje barki ciężar pojedynku i poprowadził Wande do zwycięstwa. Kilka akcji na dystansie- palce lizać. Fakt, że to druga liga, ale widać, że chłopak możliwości ma spore.

Za młody - jak będzie kole 30, po kilku dzwonach i wpadnie w przeciętność, to się nim zainteresujemy. Swoją drogą ciekawe jest to, co mówi o swojej zeszłorocznej przygodzie z Marm(t)ą

Już cytuję:

"Bez komentarza. Nie poszło zgodnie z moimi planami. Nie miałem tam nawet swoich motocykli i mechaników. Byłem tam zostawiony sam sobie, a za zadanie miałem przeskoczyć wysoką ścianę."

Pozdrawiam.