Nie bądź tylko Gapiem. Weź aktywny udział w dyskusji i zarejestruj się już teraz. Rejestracja


Odpowiedz w temacie

Rekiny bez zębów, Jaskółki bez honoru???


Rozmowy o sporcie żużlowym

Opcje      Szukaj
Post 31 sie 2003, o 01:38
 Rekiny bez zębów, Jaskółki bez honoru???


Gorąco zapraszam do przeczytania felietonu na temat naszych "przyjaciół" z Tarnowa :lol: Ah te przekręty...

Cytuj:
Kto by się spodziewał, że lider pierwszoligowej tabeli tak sromotnie polegnie na torze „jaskółek”, na dodatek osłabionej brakiem kontuzjowanego Petera Karlssona??? Pewnie kilku takich tarnowian znalazłoby się i jeśli pokusili się o obstawienie takiego wyniku u bukmachera, na pewno wygrali niezłą sumkę. Mogłaby ona na przykład pomóc sfinansować wyjazd do Rybnika na ostatnią kolejkę rundy finałowej, gdyż z frekwencją tarnowskich kibiców na wyjazdach jest naprawdę krucho… Jedynym wyjątkiem (w końcu derby Małopolski) jest leżący za miedzą Rzeszów, do którego pałają taką miłością bliźniego, że pieszczotliwie nazywają go Mojżeszów. Ot taka ciekawostka. Ale może przejdźmy już do samego meczu, w którym „rekiny” zanotowały największą (i chyba najbardziej bolesną) porażkę AD 2003.



I THE SPECIALISTS, CZYLI PROFESJONALIZM RODEM ZE Zbylitowskiej.

Jak wiadomo, własny tor, gdy dobrze przygotowany, jest dziewiątym (a może dziesiątym… zaraz po publiczności?) zawodnikiem gospodarzy. Trochę wyjazdów już zaliczyłem i trochę stadionów (oraz torów) miałem okazję pozwiedzać, lecz w ostatnią niedzielę… wymiękłem. Przyzwyczaiłem się już do różnych sztuczek, lecz Żużlowa Sportowa Spółka Akcyjna z Tarnowa przeszła sama siebie. Ale pocieszam się, że pewnie długo liderować w tej klasyfikacji nie będzie, gdyż co wyjazd, to kolejne moje zdziwnienie.


1. Nie Ma, Nie Ma Wody w Małopolsce, Czyli Atut Własnego Toru

Pierwszym chyba torem, który mnie zadziwił, był ten w jednym z miast (już) pierwszoligowych. Był on tak chytrze przygotowany, że przy „kresce” było błoto i kałuże wody, a przy bandzie kurzyło się tak, iż momentami były problemy z dojrzeniem zawodników. Oni siebie nawzajem chyba też niezbyt widzieli. Lecz trzy dni temu przekonałem się, że tamten tor był jednak jak marzenie. Następnym torem, który wprowadził mnie w kompletne osłupienie, był jeden z tych u naszych wschodnich sąsiadów w trakcie zawodów rangi Mistrzostw Europy. Deszcz zaczął lać godzinę przed zawodami i skończył ok. godziny po zawodach. Zawody odjechano, przy dużych problemach, i nikt się nie zabił, mimo iż na tor ani razu nie wyjechał traktor, równarka, ani nie wyszli nawet gracarze, żeby zebrać wodę, stojącą w pokaźnych kałużach. W końcu przekonałem się, jak wyglądałby Water Speedway, gdyby go ktoś kiedykolwiek wymyślił. Jeszcze później dostąpiłem zaszczytu obejrzenia toru, na którym dojazd do I łuku to była „kopa po same jaja”, a reszta toru to był taki ładny betonik, iż kurzyło się, że hej.

Jednak to wszystko pestka (na razie) w porównaniu z torem przygotowanym przez „jaskółki” w ostatnią niedzielę. Pierwszy raz w mojej karierze kibica żużlowego zobaczyłem przerwanie próby toru, żeby zrosić tor, gdyż był tak niemiłosiernie suchy. Próba toru zresztą nie odbyła się nawet do końca. Na oko, to tor składał się z betonu przysypanego cienką warstwą szlaki, piasku i innych pyłów. Wiatr tego dnia był tak gościnny, że ta cieniutka luźna warstwa, miast odsypać się pod bandę po przejeździe zawodników, w całości lądowała na sektorze gości i (w mniejszej części) na sektorze szalikowców Unii. Mam jedynie nadzieję, że Unia Tarnów ŻSSA nie pozwie RKM Rybnik i jego kibiców o przywłaszczenie sobie kilku kilogramów nawierzchni toru przy ul. Zbylitowskiej. Dzięki legitymacji prasowej mogłem w budynku klubowym (zaraz po konferencji prasowej) przemyć przynajmniej trochę swoją twarz, który wyglądała, jakbym wrócił z przodka (tego fragmentu kopalni, gdzie wydobywa się węgiel). Niestety pozostałych kilkuset rybniczan takiej możliwości nie miało i musiało sobie robić wstyd na pierwszej lepszej stacji benzynowej. Oczywiście przy takiej kurzawie (rodem z pustynnych burz na Saharze) nie można było obserwować akcji na torze, gdyż nie było widać nawet kasków zawodników. Najczęściej zawodnicy byli widoczni jedynie na prostych. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obowiązkowego oświetlenia zawodników adekwatnie do kolorów kasków.


2. Rajdowe Mistrzostwa Małopolski Polewaczek
W momencie, gdy tor jest za suchy naturalną koleją rzeczy jest wyjazd na tor polewaczki. Tarnowski kierowca chyba dosłownie to zrozumiał i rzeczywiście na tor tylko WYJEŻDŻAŁ i zadowolony z siebie przejeżdżał I łuk. Dopiero po wjechaniu na II prostą ktoś go chyba informował, że należy jeszcze odkręcić kraniki z wodą. I tak było za każdym razem. Polewaczka wyjeżdżała, w tempie ekspresowym odjeżdżała dwa okrążenia i wracała do parkingu. I za każdym razem zaczynała polewać od II prostej, i kończyła na II łuku. W ten sposób II prosta i II łuk były polewane 2 razy, a I łuk i I prosta 1 raz. Kierowcy tak się spieszyło, a może pozazdrościł żużlowcom, że jeden łuk to nawet ślizgiem przejechał, za co zebrał gromkie brawa rybniczan.


3. Ciemność Widzę, Ciemność
Wybitnego umysłu potrzeba, żeby wpaść na pomysł rozpoczęcia zawodów żużlowych pod koniec sierpnia o godz. 18.00 w momencie, gdy stadion nie jest wyposażony w SPRAWNE sztuczne oświetlenie. Na konferencji prasowej po meczu trener Wardzała uświadomił mi, iż tak późna godzina rozpoczęcia była spowodowana chęcią pójścia na rękę rybniczanom (i sobie, a jakże). Jak wiadomo Nicki Pedersen (oraz Peter Karlsson) w sobotę startował w Latającym Cyrku Grand Prix w Goeteborgu i była szansa, że nie zdąży (jeden, drugi lub obaj) na mecz do Tarnowa. A to chyba oczywiste, że występ obcokrajowca(ów) jest ważniejszy, niż rozegranie zawodów!!! Okazało się, że rybnicki straniero na mecz zdążył, a tarnowski Szwed, którego w zeszłym roku tutaj trochę sponiewierano, nie zamierzał przyjeżdżać, gdyż jego kontuzja okazała się poważniejsza, niż myślał.


4. Osoba Funkcyjna, Czyli Kwintesencja Obiektywizmu
To już trzeci mecz w Tarnowie, w którym niepoślednią rolę odgrywa Bóg Taśmy vel Pan Podprowadzający, czyli Kierownik Startu w osobie Pana Jarosława Mikołajczyka. Wszyscy pamiętają, jak w zeszłym roku zdenerwował obecnego obcokrajowca Unii Petera Kalssona, za co dostał w czapkę. W tym roku na szczęście obyło się bez takich ekscesów, lecz schemat działania tego wcale-nie-kibicującego-Unii-wzoru-niewinności Pana jest dalej taki sam. W ostatnim meczu na XIV odbytych biegów, w 13 PRZYCZEPIAŁ się TYLKO I WYŁĄCZNIE do rybnickich zawodników. Nikt mi nie wmówi, że nagle WSZYSCY rybniczanie zaczęli kraść starty. Bo w żadnym innym mieście nie zauważyłem, żeby takie problemy stwarzali. Owszem, w każdym meczu to jeden, to drugi próbują „cwaniaczyć” i pójść z lotnego. ALE NIGDY WSZYSCY!!! A w Tarnowie już trzeci mecz z rzędu żaden „rekin” nie potrafi się ustawić przy taśmie i spokojnie przy niej stać. Natomiast wszystkie „jaskółki” najwidoczniej grzecznie podjeżdżają do taśmy i czekają jak niewiniątka na rzeź, gdyż sympatyczny Pan Jarosław ANI RAZU nie stwarzał problemów ŻADNEMU zawodnikowi z Tarnowa.


5. Nie Ma Takiego Numeru
Od kilku już lat przy okazji meczów żużlowych zdarza się, iż poruszany jest temat łączności telefonicznej między parkiem maszyn a wieżyczką sędziowską. Zdarzało się, że któryś rycerz czarnego sportu w chwili uniesienia demolował telefon, zdarzało się również, że zawodnik chcący porozmawiać z sędzią był brutalnie od budki odpychany przy akompaniamencie łaciny podwórkowej (pozdrowienia dla nisko-latającego-nad-bandą Pana z Rawicza). Lecz najczęstszym przypadkiem był po prostu przypadkowy (a może „przypadkowy”…) brak połączenia (to pewnie wina monopolisty w sektorze telekomunikacji…). A wiadomo, że często przerwy między biegami są zbyt krótkie, żeby np. kierownik drużyny przebył dystans między parkiem maszyn a wieżyczką sędziowską, żeby zgłosić jakąś uwagę. Nie inaczej było tym razem w Tarnowie. Ochotę na chat przez telefon z sędzią mieli między innymi Mariusz Węgrzyk i Nicki Pedersen. Niestety w słuchawce panowała głucha cisza. Okazało się, że owszem, można z sędzią sobie pogaworzyć… przez telefon komórkowy. Lecz niestety nikt nie miał do Pana Jerzego Kaczmarka numeru.


6. Wszechobecna Rdza
Zawodnicy stoją przygotowani do kolejnego biegu, rozbłyska zielone światło i… psincio jajcio (jak mawia pewna pięcioletnia dziewczynka). Zawodnicy jeden po drugim ujmują gazu i spoglądają na siebie. Na szczęście nikt nie jest wykluczony, tylko maszyna startowa odmówiła posłuszeństwa. Pewnie od nadmiaru wody na torze zardzewiała biedaczka… No bo przecież nie od tumanów kurzu, które na pewno nie miały żadnego wpływu na tę awarię. Zdziwił mnie jednie fakt, iż żadna strona taśmy nie poszła w górę, gdyż zazwyczaj to tylko jedna strona stwarza problemy…


7. Mówią Płonie Stodoła, Czyli Banda i Wanda
Niestety z pewnych powodów (o których szerzej się rozpiszę trochę później) na stadionie wybuchł pożar. W pasie bezpieczeństwa paliły się serpentyny, reklama jednego ze sponsorów i w efekcie banda w dwóch miejscach. Fojera rozhajcowała się na maxa, a osoby funkcyjne na I łuku sobie stoją i podziwiają widowisko. Żeby było śmieszniej i bardziej efektownie, to serpentynami zebranymi z toru podsycają płomienie. Trochę poniosły mnie może emocje i podbiegłem do płotu i tłumaczę chłopczykowi zbierającemu taśmy z toru, że tamta czerwona rzecz stojąca przy bramce piłkarskiej, to jest gaśnica, która służy do gaszenia pożaru. Na to ten chłopczyk z rozbrajającą szczerością mi odpowiedział: „Ta gaśnica jest do motorów”. Prawie usiadłem z wrażenia, jakie wywarła na mnie ta żelazna logika. Faktycznie, cały stadion może spłonąć, najważniejsze że na zgliszczach pozostaną całe i zdrowe motocykle!!! Na jednym z forów padło pytanie: „Gdzie była straż pożarna?” Inteligentny chłopczyk z Tarnowa odpowiedział: „A gdzie miała być? To były zawody strażackie, czy mecz żużlowy?”. Najwyraźniej takie samo podejście do sprawy mają organizatorzy imprez żużlowych w Tarnowie, gdyż pomimo wysokich płomieni i gęstego dymu żadna jednostka PSP lub OSP na torze się nie pojawiła. Nie wykluczam również możliwości, że działacze Unii Tarnów ŻSSA są jasnowidzami i przewidzieli, że po jakimś czasie pożoga sama ustanie. Przypomniał mi się akurat mecz ligowy, bodajże RKM Rybnik – ZKŻ quick-mix Zielona Góra, gdy również podpaliły się serpentyny leżące w pasie bezpieczeństwa na IV sektorze. Momentalnie kibice przeskoczyli płot i zaczęli pożar gasić wspólnie z ochroniarzami. Gdy to nie poskutkowało przybiegł ze środka murawy strażak, który jest obecny NA KAŻDYCH ZAWODACH ŻUŻLOWYCH W RYBNIKU i który nie miał żadnych wątpliwości, do czego służy gaśnica. W końcu wjechała w pas bezpieczeństwa jednostka bojowa Państwowej Straży Pożarnej i dokończyła gaszenia nieplanowanych efektów pirotechnicznych, za co zebrała burzliwą owację na stojąco.


II JAK UATRAKCYJNIĆ MECZ, CZYLI INNI AKTORZY WIDOWISKA


1. Pierwszy po Bogu, Czyli Errare Humanum Est
Pan Jerzy Kaczmarek, który sędziował niedzielne spotkanie słynie ze sprawnego przeprowadzania meczów w iście ekspresowym tempie. Niestety w trakcie ostatniego meczu nie był chyba w najlepszej formie, gdyż można mu postawić kilka mniej lub bardziej poważnych zarzutów.

a) widząc stan nawierzchni tarnowskiego toru nie dopilnował, żeby został on wystarczająco nasycony wodą. A jak wiadomo, toromistrz w trakcie zawodów żużlowych podlega bezpośrednio sędziemu i MUSI wykonywać jego polecenia pod rygorem nałożenia kary o różnym stopniu uciążliwości. I w takiej sytuacji śmieszne są tłumaczenia sędziego: „Przecież nie będę trzymał tego pana za rękę.”

b) Bieg II – na I łuku upada jadący na ostatniej pozycji, przez nikogo nie podcięty bądź dotknięty Tomasz Rempała. Wirażowy spogląda na II łuk i widzi, że rybniczanie jadą na 4:2. Pokazuje zawodnikowi, żeby się nie spieszył i bieg zostaje przerwany. Decyzja sędziego: powtórka w pełnej obsadzie. Oczywisty błąd, gdyż bez problemów można było wskazać winnego przerwania biegu.

c) Bieg IX – na wejściu w I łuk jadący z pola A (bezapelacyjnie wygrywając start) Janusz Kołodziej od razu „idzie pod bandę”, żeby wyprowadzić swojego partnera z drużyny. Nicki Pedersen, startujący z pola D (przegrywając start z Kołodziejem), ścina, żeby zamknąć Kołodzieja, jednak nie udaje mu się, gdyż w połowie szerokości toru nadziewa się na tylne koło Kołodzieja. Później tarnowski junior konsekwentnie jedzie „po orbicie”, lecz Duńczyk też nie chce odpuścić. Jednakże miejsca przy bandzie jest dość i nie ma mowy o chamskiej jeździe młodzieżowca. Po zakończonym biegu Pedersen chwycił Kołodzieja za ochraniacz na zęby (jakkolwiek się to nazywa), kilka razy za niego pociągnął, a ostatecznie zaserwował „Jaśkowi” popularną „blaszkę”. Moim zdaniem decyzja sędziego o wykluczeniu Duńczyka do końca zawodów jak najbardziej słuszna.

d) Bieg XII – od startu prowadzi Roman Chromik, lecz po zewnętrznej napędza się Kołodziej, który na drugim łuku nabiera jeszcze większej prędkości i wyraźnie zbliża się do prowadzącego rybniczanina. Na wejściu w drugi łuk, Kołodziej najwyraźniej spodziewa się, iż Chromik odejdzie od krawężnika pod bandę, gdyż nie ujmując gazu wchodzi pod rybniczanina, który (ku zdziwieniu tarnowskiego młodzieżowca) ponownie ścina do krawężnika. Kołodziej przymyka gaz, lecz i tak niewiele to daje, gdyż z całym impetem uderza w Chromika. Na szczęście obydwaj zawodnicy kontynuują jazdę. Brak chociażby upomnienia dla Kołodzieja za stworzenie niebezpiecznej sytuacji na torze jest ewidentnym błędem sędziego.

e) Bieg XIII – w pasie bezpieczeństwa przy „rybnickim” sektorze pożar trwa w najlepsze – gęsty dym ogranicza widoczność, a płomienie sięgają wysokości ok. 2 metrów. Sędzia zdaje się tego nie widzieć i rozpoczyna bieg. „Wspaniała” decyzja – gratuluję Panu sędziemu, myślę, że czas już pomyśleć o emeryturze!!! Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by się stało, gdyby w ferworze walki na pierwszym łuku (a tam znajduje się sektor gości), któryś z zawodników wyleciał poza tor i wylądowałby np. na (leżącej) płonącej reklamie, wykonanej z tworzyw sztucznych, które pod wpływem wysokiej temperatury topią się!!!

f) Bieg XIV – w przerwie przed tym biegiem wirażowy i jego dwaj pomocnicy weszli na tor i podziwiali w/w pożar. Pomimo ich obecności na torze (nie wspominając już o ciągłym pożarze), sędzia włącza zielone światło. Na szczęście trójka amatorów pirotechniki zdążyła uciec na murawę zanim zawodnicy dojechali do tego miejsca. Ponownie gratuluję Panu sędziemu wspaniałej decyzji.

g) Biegi XIII & XIV – na stadionie widoczność jest bliska zeru, z powodu:
a) późnej pory,
b) niewyobrażalnego kurzu unoszącego się w powietrzu,
c) gryzącego dymu wydobywającego się z pożaru.
Ale sędzia nie widzi w tym nic niestosownego i pozwala te dwa biegi odjechać. Kolejna „wspaniała” decyzja!!! Amen!!!


2. Kibic ma swoje prawa, czyli Vive les imbeciles!!!
Pora opisać słynny pożar. Zaczęło się (w pierwszej połowie meczu) od spalenia przez tarnowskich idiotów (trzeba nazywać rzecz po imieniu) rybnickiego szalika. Oczywiście, podobnie jak to było na poprzednim meczu, gdy płonęła rybnicka flaga, przy aplauzie części „normalnych” kibiców. Gdy było już oczywiste, że RKM w Tarnowie polegnie, część rybnickich kretynów podpaliła serpentyny walające się na dole sektora. Gdy tarnowscy troglodyci to zobaczyli, poszli krok dalej – podpalili serpentyny leżące w pasie bezpieczeństwa, od których zajęła się zewnętrza część bandy okalającej tor. Rybniczanie stwierdzili, że jest to ciekawy sposób kibicowania swojej drużynie – spalenie części własnego stadionu. Wtedy rybnicka gawiedź (oczywiście nie mam na myśli całego sektora) poszła na całość – tzw. „element” podpalił serpentyny w pasie bezpieczeństwa, przy okazji bandę, a jako bonus – któryś idiota zerwał reklamę jednego ze sponsorów Unii Tarnów ŻSSA i zrobił z niej grilla. Żałośnie zabrzmiały wtedy okrzyki, które przeważnie można usłyszeć na meczach RKM zarówno w Rybniku, jak i na wyjeździe: „Tak się bawi, tak się bawi ROW Rybnik!!!”. Na szczęście wszystkie pożary uległy samougaszeniu, co uratowało tarnowski klub od pełnej kompromitacji.


Podsumowanie
Było to najbardziej żenujące widowisko, jakie dane mi było w całej mojej karierze kibica czarnego sportu oglądać i mam nadzieję, iż już więcej takie coś mnie nie spotka.

Autor: Bartosz Piechaczek
Źródło: http://www.przegladzuzlowy.pl
[/quote]


           
Post 31 sie 2003, o 07:01
 


Niektóre rzeczy w tym felietonie traktowałbym z przymrużeniem oka. Autor (Bartosz Piechaczek, czy jak kto woli Sir Morgoth) po każdej porażce swojej drużyny doszukuje się oszustw ze strony drużyny przeciwnej i połowa rzeczy w tym tekscie jest wyolbrzymianych, a jednoczesnie autor pokazuje, że nie ma pojęcia o wielu sprawach, jak chociażby polewanie toru.

Czy np. widzieliście, aby kierownik startu w Rzeszowie miał kiedykolwiek pretensje do ustawienia rzeszowskich zawodników?


           
Post 31 sie 2003, o 14:53
 
Solidny ligowiec
Solidny ligowiec
Avatar użytkownika

Dołączył: 12 lis 2002, o 20:07
Skąd: Rzeszów
Posty: 387

Zobacz profil 
heh....szydlo wyszlo z worka...


           
Post 31 sie 2003, o 20:58
 
Uczestnik GP
Uczestnik GP

Dołączył: 17 kwi 2003, o 20:27
Skąd: Rzeszów
Posty: 1754

Zobacz profil 
heh !!! Ale komedia najlepsze było z ta gasnica ! heh

_________________
Pozdrawiam: KrzysieK


           
Post 31 sie 2003, o 21:23
 
Reprezentant kraju
Reprezentant kraju
Avatar użytkownika

Dołączył: 13 gru 2002, o 00:36
Skąd: Z baru obok
Posty: 559

Zobacz profil 
Nie no wydrukuje sobie to i w ramke. Akurat potrzebowałem chwili humoru. Dzięki wielkie panie Piechaczek i dzięki panom z Tarnowa jak i zarówno z Rybnika. Macie jeszcze więcej takich felietonów ?? :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Widać że panowie z gaśnicą jedynie do motorów znaja sie na rzeczy :D:D


Ostatnio edytowano 1 wrz 2003, o 12:10 przez -Misiek-, łącznie edytowano 1 raz

           
Post 31 sie 2003, o 22:28
 
Solidny ligowiec
Solidny ligowiec
Avatar użytkownika

Dołączył: 12 lis 2002, o 20:07
Skąd: Rzeszów
Posty: 387

Zobacz profil 
A ciekawe co na swoje usprawiedliwienie maja nasi koledzy z Tarnowa. Sluchamy... A moze nie maja odwagi odezwac sie na ten jakze hanbiacy dla niech temat.


           
Post 1 wrz 2003, o 13:55
 
Ligowy debiutant
Ligowy debiutant
Avatar użytkownika

Dołączył: 24 sty 2003, o 11:19
Skąd: Tarnów/Kraków
Posty: 69

Zobacz profil 
Co moga Tarnowianie powiedzieć? Ano, że o dziwo znlazł sie felietonista ponoć pochądzący z Rzeszowa, który ładnie odpowiedział na zacytowany wyżej feleiton. Polecam go wszystkim którzy czekają by tylko dokopać Tarnowowi i Unii.
Oto on:
Zbójeckim prawem felietonisty jest wyrażać swoje subiektywne opinie. Bo felieton z definicji jest subiektywny. Skorzystał z tego Bartosz Piechaczek, pisząc felieton „Rekiny bez zębów, Jaskółki bez honoru”. Z owego tekstu przebija żal i rozgoryczenie rybnickiego redaktora po porażce w Tarnowie z miejscową Unią osłabioną dodatkowo brakiem Petera Karlssona. Jednakże autor (i nie tylko on) musi pamiętać, że felietoniście wolno pisać subiektywne opinie, ale NIE WOLNO mu pleść andronów. A takie androny plecie on niestety w owym tekście.

„Pierwszy raz w mojej karierze kibica żużlowego zobaczyłem przerwanie próby toru, żeby zrosić tor, gdyż był tak niemiłosiernie suchy” – tak pisze autor wspomnianego felietonu. No to niewiele pan widział, redaktorze Piechaczek. Suchy jak pieprz tor był także na kilku innych meczach w Tarnowie w tym roku. Ot chociażby na derbach z Rzeszowem. Wnioskuję z pana opisu, że nie był pan również nigdy w Krośnie, gdzie tor jest czarny, a prawie za każdym razem, gdy tam byłem, wracałem do domu czarny. Bo tak niemiłosiernie się kurzyło. Tyle, że tam nawet polewaczka nie wyjeżdżała. I co? Jakoś wszyscy jechali, co nie znaczy, że nie narzekali. Po ostatniej MDMP w Krośnie jeden z zawodników żalił mi się, że na tym torze to się walczy z nawierzchnią, a nie z rywalami. Albo półfinał IMŚJ w Gyuli parę lat temu, gdy mistrzem został Jason Crump. Zawody te transmitował Polsat i kurzyło się tak, że zasypywało im kamery. Proponuję również panu wybrać się na zawody do Czech bądź na Słowację i wtedy zobaczy pan, co to jest twardy, suchy jak pieprz tor.

Kolejna sprawa to polewanie tarnowskiego toru. Redaktor Piechaczek pisze - W momencie, gdy tor jest za suchy naturalną koleją rzeczy jest wyjazd na tor polewaczki. Tarnowski kierowca chyba dosłownie to zrozumiał i rzeczywiście na tor tylko WYJEŻDŻAŁ i zadowolony z siebie przejeżdżał I łuk. Dopiero po wjechaniu na II prostą ktoś go chyba informował, że należy jeszcze odkręcić kraniki z wodą. I tak było za każdym razem. Polewaczka wyjeżdżała, w tempie ekspresowym odjeżdżała dwa okrążenia i wracała do parkingu. I za każdym razem zaczynała polewać od II prostej, i kończyła na II łuku. W ten sposób II prosta i II łuk były polewane 2 razy, a I łuk i I prosta 1 raz”. Otóż, panie redaktorze, nie wiem, dlaczego sugeruje pan, że takie polewanie toru było złe. Instrukcje odnośnie polewania toru przekazuje arbiter zawodów, więc to on kazał kierowcy zraszać nawierzchnię w opisany przez pana sposób. Warto, aby pan o tym wiedział. A jeżeli coś było nie w porządku, sędzia na pewno to zgłosił odpowiednim instytucjom, choć nie słyszałem, aby były jakiekolwiek zastrzeżenia do pracy „polewaczkowego”.

Kolejna sprawa dotyczy podprowadzającego na stadionie Unii. „W ostatnim meczu na XIV odbytych biegów, w 13 PRZYCZEPIAŁ się TYLKO I WYŁĄCZNIE do rybnickich zawodników. Nikt mi nie wmówi, że nagle WSZYSCY rybniczanie zaczęli kraść starty” – pisze rybnicki redaktor. Nie byłem, nie widziałem, ale jedno wiem z autopsji – w Rybniku czy innych miastach kierownik startu robi podobne rzeczy. Oczywiście, że jest to karygodne i takie coś powinno się tępić. Ale niech pan redaktor nie robi z Tarnowa jedynego miejsca, gdzie takie coś się dzieje.

„Zdziwił mnie jednie fakt, iż żadna strona taśmy nie poszła w górę, gdyż zazwyczaj to tylko jedna strona stwarza problemy” – pisze dalej redaktor Piechaczek. Rozumiem, że z tego mamy wywnioskować, że tarnowianie specjalnie uszkodzili taśmę startową przed jednym z wyścigów, aby rybniczanie popalili sobie sprzęgła. To tak, jakby gospodarze ich nie palili. A może jeszcze pan doda, że ktoś uprzedził zawodników Unii, że taśma się zatnie? Wolne żarty, panie Piechaczek.

Bieg II – na I łuku upada jadący na ostatniej pozycji, przez nikogo nie podcięty bądź dotknięty Tomasz Rempała. Wirażowy spogląda na II łuk i widzi, że rybniczanie jadą na 4:2. Pokazuje zawodnikowi, żeby się nie spieszył i bieg zostaje przerwany. Decyzja sędziego: powtórka w pełnej obsadzie. Oczywisty błąd, gdyż bez problemów można było wskazać winnego przerwania biegu” – pisze redaktor Piechaczek, domagając się wykluczenia Rempały. Otóż panie Piechaczek, sytuacji nie widziałem, lecz wiem jedno – sędzia z wieżyczki znacznie lepiej widzi, czy był kontakt między zawodnikami czy nie. Poza tym, czasami powtarza się wyścig nawet, jeśli nie ma kontaktu. Sytuacja się czasem tak ułoży, że dla zawodnika jadącego z czwartego toru po prostu zabraknie miejsca. A że niekiedy zbyt dobrze wystartuje, nie zdąży uciec do krawężnika, to dla własnego bezpieczeństwa kładzie motocykl na tor, żeby nie spotkać się bliżej z bandą. Nie da się tego uniknąć i w związku z tym powtarza się wyścig w pełnym składzie. Może sędzia Kaczmarek stwierdził, że Rempała nie miał szans uniknąć upadku i dlatego powtórzył wyścig w czwórkę? A tak w ogóle, to jak pan z trybun mógł widzieć, co stojący na murawie wirażowy pokazywał Rempale? Widział pan jakieś gesty, ale skąd pan wie, co one oznaczały? Bartosz Piechaczek = jasnowidz?

Reasumując – wcale nie twierdzę, że spotkanie i postawa tarnowian były czyste jak łza. Może i „Jaskółki” były bez honoru, może skopały organizację, może sędzia miał zły dzień. Za to po przeczytaniu jestem pewien, że pan redaktor Piechaczek nie potrafi przyjąć porażki swojej drużyny z honorem. Może więc warto opisać ów mecz "Jaskółki i redaktor Piechaczek bez honoru"? -Przegląd żużlowy.

aha i jeszcze coś od siebie dodam, sprawa pożary. Fakt, było to kompromitujące wydarzenie. Niestety felietonista z Rybnika zapomniał o obiektywixmie. Prawda jest taka, że młodzi chłopcy stjący na murawie i mający zadanie oczyszczać tor z serpentyn mieli niezłgo pietra podchodzić w okolice sektoru gości. Rybniczanie na ich pluli, rzucali różnymi przedmiotami!!!!!!! Nie dziwię sie ,ze nie kwapili sie by sie tam pchać i jeszcze czymś oberwać. Ale gdzie tam, po co o tym pisać.
Śmieszy mnie gdy dyskusja o meczu przeksztalca się w nagonkę na Unię za zaniedbane kible, pyl na torze itp. Honor trzeba mieć przegrać. A AUTOR WĄTKU NIECH NIE PISZE PIERDÓŁ O PRZEKRĘTACH W WYKONANIU UNII. MÓJ KLUB SWOJĄ POSTAWĄ UDOWODNIL, IŻ SĄ TO JEDYNIE NĘDZNE OSKARZENIA. WYGRALIŚMY W GNIEXNIE I TYLKO TO SIE LICZY, ZASŁUŻYLIŚMY WIEC NA 1 CZWÓRKĘ.
Pozdrawiam


           
Post 1 wrz 2003, o 19:29
 


Maczek, warto by bylo, abys jako naoczny swiadek napisal kilka slow o tym, co dotyczylo Rybnika, a co Piechaczek pominal. Napisz jakis tekst, a moze ukaze sie nawet na stronach Przegladu. Adres pz@przegladzuzlowy.pl

Tylko zaznacz, ze chcialbys podjac polemike z red. Piechaczkiem i liczysz, ze tekst ukaze sie na lamach portalu.

Dominik, autor cytowanego przez ciebie tekstu.


           
Post 2 wrz 2003, o 08:26
 
Ligowy debiutant
Ligowy debiutant
Avatar użytkownika

Dołączył: 24 sty 2003, o 11:19
Skąd: Tarnów/Kraków
Posty: 69

Zobacz profil 
Jasiek!
Na początku chciałbym podziękować Ci i przede wszystkim pogratulować obiektywizmu. Mimo, iż kibice naszych drużyn nie przepadają za sobą, potrafiłeś chlodnym okiem ocenić felieton Pana Piechaczka. Dziękuję Ci za to i gratuluję!!!!!!!!!
Jeśli chodzi o polemikę z tym Panem, hmmm w sumie to większkość spraw poruszyłeś, trudno mi będzie coś dodać od siebie.
Z pożarami - fakt, była straszna kicha, ręce mi opadły gdy zobaczyłem jak kibice Unii, chcąc nie byś gorszymi od Rybniczan, zapalili serpentyny w pasie pomiędzy siątką , a bandą.
Niestety goście stojący na murawie zgłupieli, w ogóle sytuacja była niesamowita, sędzia zapalił sygnał 2 minut, tu pożar , wszyscy stoją i nie wiedzą co zrobić. Na szczęście chłopcy którzy zrobili pożar, zaczęli go gasić i to sie im udało. Rybniczanie podpalili najpierw serpentyny leżące na trybunach (betonowych schodach), oczywiścuie celeowo dokładając co chwilę do ognia, a potem podpalili reklamy Rafinerii i serpentyny leżące przy bandzie. Jak już pisałem chlopcy mający za zadanie oczyszczać tor z wszelkich przedmiotów, troszkę mieli stracha by podchodzić bliżej, ze względu na wyzwiska, plucie no i latające zwinięte rolki serpentyn(nie był to znowu jakiś frontalny atak).
Jeśli chodzi o przebieg meczu, no cóż za bardzo przeżywam zawody by potem na zimno , a przede wszystkim obiektywnie opisać ich przebieg.Atmosfera na trybunach była nerwowa. Tarnowianie wzmocnieni byli kibicami piłki nożnej, Rybniczanie chyba też(w pierwszym meczu na pewno) niestety wzajemne prowokacje były niemal non stop. Rybniczanie wykazali sie twórczością i wywiesili dwie faldi, jedna to Rekin pożerający jaskółkę, a druga z napisem unia cykorze nawet sędzia ci nie pomoże. Radość lub smutek okazywali atakiem na siatkę (oczywiście nie wszyscy!!!!!).
Aha, upadek T. Rempały. Kurcze nie widziałem momentu jego upadku, wzrok kierowałem na walczących o 1 miejsce. Sędzia po tym upadku udał się do parkingu i nastapiła kilkuminutowa przerwa. Zapewne uspokajał zawodników i chyba interweniował w sprawie lotnych startów Rybniczan. Przed upadkiem Rempały Rybniczanie próbowali ukraść start, reakcja kibiców siedzących na trybunie była natychmiastowa, większość wstało i na sędziego.
Zarzuty co do polewaczki, hmmm. Felietonista o ile dobrze pamiętam pisał że sikawkowy zaczynał polewnanie toru dopiero od prostej za 1 wirażem, twierdząc iż to było celeowe i tworząc rozne teorie spiskowe. Ja powiem tylko tyle, że na każdym meczu w Tarnowie taka sytuacja ma miejsce i nie wiem czy przypadkiem to nie jest też pewien powód technologiczny, po prostu nie wem czy ten złom nie musi jakoś się rozpędzić ,zeby dobrze sikać wodą. :D
Co do lotnych startów, nie wiem, nie wypowiadam sie, siedziałem na wirazu, fakt Rybniczanie byli pilnowani. Najlepiej będzie widać na stronie speedway.com - niestety jeszcze nie miałem czasu by ten mecz ogladnąć.
No i to chyba tyle.
Być może jak znajdę troszke czasu to pomyślę i sprobuję coś napisać, w odpowiedniej formie.Tymczasem pozdrawiam
Robert.


           
Post 2 wrz 2003, o 12:03
 


Maczek, ja sobie na speedwaypl.com obejrzalem upadek Rempaly i szczerze powiem, ze na miejscu sedziego, to chyba jednak bym go wykluczyl. Z punktu widzenia kamery Rempala lezal sam. Byc moze sedzia doszedl do wniosku, ze Tomek nie chcial wjechac w Staszewskiego. A moze po prostu sie zagapil. Lecz tak naprawde prawde zna tylko sam sedzia Kaczmarek.


           
Post 3 wrz 2003, o 07:46
 
Ligowy debiutant
Ligowy debiutant
Avatar użytkownika

Dołączył: 24 sty 2003, o 11:19
Skąd: Tarnów/Kraków
Posty: 69

Zobacz profil 
Tak, masz rację. Na szczęście dla Unii ten powtórzony bieg nie zadecydował o losach meczu.


           
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w temacie  [ Posty: 11 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: NoBi i 156 gości


Narzędzia



Skocz do:  

Uprawnienia

Nie możesz rozpoczynać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów



Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL

Original style by phpBBservice.nl & New Design style by ZeNaNLi