Nie bądź tylko Gapiem. Weź aktywny udział w dyskusji i zarejestruj się już teraz. Rejestracja
Luźne rozmowy na luźne tematy
|
|
|
|
|
|
|
|
26 gru 2007, o 17:17
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
buried
|
Uczestnik GP |
|
|
Dołączył: 5 kwi 2003, o 10:29 Skąd: RzeszóW Posty: 1328
|
Nowy Rok na Nowym Rynku - Sylwester 2007/2008 godz. 17.00 - 20.00 - Blok imprez dla dzieci godz. 17.00 - Powitanie - prowadzenie Andrzej Piecuch godz. 17.05 – Miasto dzieciom - animacje muzyczne, konkursy z nagrodami godz. 17.30 - Koncert w wykonaniu solistów i grupy artystycznej Centrum Sztuki Wokalnej w Rzeszowie – laureatów ogólnopolskich i międzynarodowych festiwali piosenki godz. 18.00 – Miasto dzieciom - animacje muzyczne, konkursy z nagrodami godz. 18.30 - Show cyrkowo - estradowe godz. 19.30 - Pokaz tancerzy ognia (FIRE SHOW) godz. 19.55 - Pokaz fajerwerków godz. 21.00 - 1.30 - Blok imprez dla dorosłych godz. 21.00 - Koncert EWELINY FLINTY godz. 22.20 – Największe Przeboje Roku 2007 godz. 22.50 - Koncert Zespołu LESZCZE godz. 23.55 - Życzenia Noworoczne Prezydenta Miasta Rzeszowa godz. 0.00 - Widowisko pirotechniczne godz. 0.10 - Konkursy godz. 0.30 - Koncert Zespołu WA DA DA – muzyka, śpiew i taniec afrykański godz. 1.30 - Zakończenie imprezy http://www.erzeszow.pl/1236/1236/art4236.html <=== Źródło
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=2gFdiD6IuBA | Balinski Hampel / Kuciapa Watt
|
|
|
|
26 gru 2007, o 17:18
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
kezman
|
Legenda |
|
Dołączył: 16 gru 2002, o 20:07 Skąd: Rzeszów / Essen Posty: 6942
|
EDIT/ Buried uprzedził. Reasumując - ogólnie kaszana
|
|
26 gru 2007, o 17:57
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
|
co koło ratusza tam kopią/budują?
|
|
|
|
|
|
12 sty 2008, o 13:41
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 11:25 Skąd: Sydney Posty: 8396
|
Uwaga na rzeszowskich lekarzy Cytuj: Chirurg nie rozpoznał złamania
AFPSobota, 12 stycznia (06:40)
Są cztery rodzaje ''białej śmierci'': narkotyki, sól, cukier i... lekarze pogotowia ratunkowego. Ile prawdy jest w tym ironicznym powiedzeniu? Pokazują to przypadki państwa Jana i Anny G. z Rzeszowa. Jednak nie o narkotykach, soli ani cukrze będzie mowa.
- Skręcenie stawu skokowego prawego - brzmi diagnoza lekarza pogotowia ratunkowego w Rzeszowie. Została wydana na podstawie zdjęcia rentgenowskiego nogi Anny G., która przewróciła się, idąc do pracy. Zalecono okłady i wizytę w poradni chirurgicznej po sklęśnięciu opuchlizny. Na pogotowiu okładu jednak nie zrobiono.
- Lekarz wyjaśnił mi, że jest zimno i noga z okładem by zmarzła - irytuje się pan Jan, mąż Anny. - Jednak w kartę informacyjną okład wpisał i NFZ zapłaci za to, co nie było zrobione - dodaje wzburzony.
- Noga bolała mnie bardzo i opuchlizna nie schodziła - opowiada Anna G. - Następnego dnia pojechaliśmy do przychodni chirurgicznej. Lekarz obejrzał zdjęcie zrobione na pogotowiu i stwierdził złamanie przyśrodkowej i bocznej kości stawu skokowego. Powiedział, że gdybym jeszcze dzień chodziła z taką nogą, to staw całkiem by się rozsypał.
To dobry lekarz
- Nie było dotychczas skarg na tego lekarza - mówi Stanisław Rybak, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie. - Cieszy się on dobrą opinią. Nie wiem, co go zaślepiło - zastanawia się.
- Jego faktycznie coś zaślepiło! - denerwuje się Jan G. - Gdy już wsiedliśmy do samochodu, to zobaczyłem, że wydał nam kartę informacyjną i skierowanie wystawione na innego pacjenta. Musiałem wrócić i wymienić dokumenty medyczne na właściwe.
- Pacjent niezadowolony z udzielonego świadczenia ma prawo złożyć skargę do rzecznika odpowiedzialności zawodowej - tłumaczy Rybak. - Może to zrobić bezpośrednio lub za moim pośrednictwem.
Złamane żebra czy pęknięta wątroba?
Okazuje się jednak, że problem z nogą pacjentki to nie pierwszy przypadek złej diagnozy lekarza rzeszowskiego pogotowia. - Niedawno mój kuzyn też się przewrócił i mocno potłukł żebra - opowiada Jan G. - Zawiozłem go na pogotowie. Zrobili zdjęcie i powiedzieli, że żebra są całe, ale może być pęknięta wątroba, więc trzeba pojechać do szpitala. Tam okazało się, że wątrobie nic nie jest, ale złamanych jest pięć żeber... - pan Jan nie może zrozumieć, skąd wzięto tak absurdalny wniosek.
- Cóż mam powiedzieć? - rozkłada ręce Stanisław Rybak. - Powtórzę, skargi przyjmuje rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Rzeszowie.
Igła zostawiona w ranie
Ale to jeszcze nie koniec i trzeba dodać, że Jan G. ma chyba prawdziwego pecha do lekarzy rzeszowskiego pogotowia. Spotkała go bowiem jeszcze jedna historia.
- Byłem kiedyś ranny w wypadku samochodowym - relacjonuje. - Karetka zawiozła mnie na pogotowie, bo miałem głęboką ranę ramienia. Lekarz zaszył rozcięcie, założył opatrunek i kazał go zmieniać co kilka godzin. Ręka mnie bolała i to jest oczywiste, ale niepokoiło mnie silne kłucie. Przy pierwszej zmianie opatrunku zobaczyłem, że z rany sterczy igła z nitką...
Lekarze gorszego gatunku?
Przypadki Jana G. nie są jedynymi przykładami niestarannej pracy lekarzy pogotowia ratunkowego. Podobnych historii znamy więcej. Dlaczego tak wiele uwag dotyczy pracy tej właśnie placówki? Pewne światło na sprawę rzuca wypowiedź wybitnego rzeszowskiego specjalisty, profesora medycyny, który w tym przypadku poprosił o zachowanie anonimowości. - W pogotowiu praca jest ciężka, a zarobki małe - uważa profesor. - Nie dziwię się więc, że nie garną się do niej lekarze wysokiej klasy. Dyżury często pełnią więc lekarze o niewielkim doświadczeniu...
I to się chyba nie zmieni. Nie będzie cudu i gwiazdy podkarpackiej chirurgii czy traumatologii nie przyjdą dyżurować w pogotowiu. Ale cóż ma zrobić pacjent w tej sytuacji?
Pani Anna postąpiła bardzo roztropnie. Ból nogi nasuwał wątpliwość co do prawidłowości diagnozy lekarza z pogotowia. Możliwie szybko skonsultowała się więc z chirurgiem w specjalistycznej poradni. Uchroniło ją to od bardzo poważnych konsekwencji zdrowotnych. - Proszę nie podawać naszych prawdziwych imion i zmienić inicjał nazwiska - mówi Jan G. na zakończenie rozmowy. - Odpukać w niemalowane, ale może się przecież jeszcze zdarzyć, że będziemy musieli skorzystać z pomocy pogotowia... Ja dodam jeszcze (co wiedza ci, ktorzy mnie znaja), ze lekarze rzeszowskiego pogotowia i mnie dali sie we znaki. Jako dziecko doznalem pekniecia reki w okolicach lokcia. Wlozono ja tak dziwnie wkrecona do gipsu, ze pozostala juz na zawsze zdeformowana i wygina sie w druga strone.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
12 sty 2008, o 18:37
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
|
w Australi myśle, ze to było by nie do pomyślenia! taki skandal napewno by nie mógł mieć tam miejsca, takie rzeczy to tylko w Polsce
|
|
|
|
12 sty 2008, o 23:03
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 11:25 Skąd: Sydney Posty: 8396
|
No fakt faktem, polscy lekarze trudnia sie raczej strajkowaniem i braniem lapowek. W Australii tego problemu nie ma, a przynajmniej media o tym nie pisza, ale raz trafilem tu rzeczywiscie na zla lekarke, ktora stwierdzila, ze w ciagu kilku dni powinienem umrzec. Lekarka byla Polka. A news mi przypadkowo wpadl w rece, kiedy jak zwykle sprawdzalem newsy dotyczace gield swiatowych. Cytuj: Jaśku! Ale takie rzeczy zdarzają się nie tylko w Rzeszowie ale i w każdym innym mieście??? Tak tez przypuszczam, jak chocby zaszycie nozyczek w ciele pacjenta podczas operacji.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
13 sty 2008, o 16:56
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
|
Jasiek napisał(a): W Australii tego problemu nie ma, a przynajmniej media o tym nie pisza, i tak własnie z tobą jest, wszystko co dowiesz sie od mediów to jest święta prawda, a ze nie piszą nawet chociażby o waszych skorumpowanych lekarzach to znaczy ze ich nie ma. a na bank są. cvieQ: Temat dotyczy Rzeszowa, a nie korupcji w Australii.
|
|
|
|
|
|
11 lut 2008, o 12:11
|
Re: Rzeszów - nasze metropolis ;-) |
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 11:25 Skąd: Sydney Posty: 8396
|
Cytuj: Nie chcę żyć w ciemnościach AFPPoniedziałek, 11 lutego (05:50) Tragiczny wypadek w jednej chwili diametralnie zmienił jego życie. Został poważnie okaleczony. Jednak dzięki sile woli oraz pomocy lekarzy, rodziny i bliskich wraca do zdrowia. Marcin Kaczmarzyk, student z Rzeszowa, który w grudniu ubiegłego roku uległ wypadkowi podczas doświadczeń chemicznych, marzy o powrocie do normalnego życia. Wszyscy możemy go w tym wesprzeć. Do tragicznego wypadku doszło 13 grudnia ubiegłego roku. - Do tej pory nie wiem, co się stało - przyznaje Marcin Kaczmarzyk. - Co pamiętam? - To, jak po kolacji wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. REKLAMAMasz Rzadkie Włosy ? Możesz Je Zagęścić w Kilka Sekund. Nie Wierzysz? Zobacz To Na Filmie ! http://www.Nanogen.pl AdSearch.pl Potem był potężny wybuch, który wysadził grubą szybę w drzwiach. Zniszczył meble i wyposażenie pokoju. Teraz już wiadomo. Przyczyną eksplozji było wymieszanie się oparów chemikaliów, które Marcin miał w pokoju. Od lat interesuje go wszystko, co dotyczy meteorytów. W swej kolekcji ma ponad 30 okazów. Należał i aktywnie działał w Polskim Towarzystwie Meteorytowym. Środków chemicznych używał do oczyszczania meteorytów. Gdy wszedł do pokoju i zapalił lampkę na biurku, wybuchowa mieszanka eksplodowała. Makabryczny widok Domownicy byli w szoku, gdy zobaczyli skutki eksplozji. - Nie wiedziałam, co się dzieje. Widok był okropny. - Marcin okrwawionymi dłońmi zasłaniał twarz - wspomina ze łzami w oczach Halina Kaczmarzyk, mama Marcina. - Od tamtej chwili zaczął się nasz koszmar. Na miejsce przybyli ratownicy. Zabrali Marcina do szpitala. Operacja ratowania życia trwała blisko 7 godzin. Po niej prawie trzy tygodnie w stanie krytycznym spędził na oddziale intensywnej terapii. Niestety, mimo ogromnych wysiłków lekarzy nie udało się uratować jednego oka. Drugie jest poważnie zagrożone. Nie ma też jednej dłoni, a druga jest mocno uszkodzona. Oprócz tego miał okaleczone inne części ciała. W środę, po dwóch miesiącach, Marcin opuścił szpital. Pomocna dłoń Marcin nie traci nadziei na powrót do normalnego życia. Cały czas wspiera go rodzina, narzeczona, znajomi i koledzy ze studiów. - W miniony wtorek w liceum nr 2 w Rzeszowie odbył się pierwszy koncert charytatywny. Cały dochód z niego jest przeznaczony na leczenie Marcina. Jego koledzy organizowali też zbiórkę pieniędzy na uczelni. Na założone konto wpływają też większe i mniejsze kwoty od osób prywatnych i instytucji - wymienia Mateusz Kaczmarzyk, starszy brat Marcina. - To wszystko ma pomóc w realizacji jego największego marzenia - powrotu do normalnego życia - dodaje. Długa rekonwalescencja W czwartek wieczorem w krakowskim szpitalu Marcin spotkał się ze specjalistami, którzy zajmą się rekonstrukcją ocalałej dłoni. W przyszłym tygodniu będzie spotkanie z lekarzami mogącymi wykonać protezę elektroniczną straconej dłoni. Jednak najważniejsze to odzyskać wzrok. - Jeżeli okaże się, że oka nie da się uratować, pozostanie założenie implantu. To urządzenie elektroniczne pozwalające na podłączenie specjalnej kamery - w kształcie oka - do nerwu wzrokowego - wyjaśnia brat Marcina, Mateusz. Wszystkie operacje i zabiegi mogące przywrócić Marcina do normalnego życia są niezwykle kosztowne. Rodzinę stać jedynie na pokrycie niewielkiej części. Dlatego tak ważna jest pomoc ze strony ludzi dobrej woli. Prawdziwa miłość Mimo tragicznych doświadczeń, które zgotował mu los, Marcin nie załamuje się. Jest pełen optymizmu. Marzy o ukończeniu studiów. Wypadek przerwał jego naukę na 3. roku Wydziału Budownictwa Politechniki Rzeszowskiej. Nie chce też pozostawić swej pasji - kolekcjonowania meteorytów. Planuje założenie rodziny. - Między sobą ustaliliśmy, że pobierzemy się za dwa lata - zdradza Magdalena Kłębek, narzeczona Marcina, studentka pedagogiki Uniwersytetu Rzeszowskiego. - Nie zmienimy swych planów - zapewnia. Wszystkie wolne chwile Magda spędza przy swym narzeczonym. Nawet teraz, w gorącym okresie trwania sesji zimowej. Na naukę poświęca noce. Za Super Nowosciami - odnosnie wypadku, o ktorym pisalem kilka postow wczesniej.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości |
Narzędzia
|
|
Uprawnienia
|
Nie możesz rozpoczynać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|