Widze, ze w Polsce nadal "Fijaty" (okreslenie mojego znajomego) bija rekordy popularnosci. Pamietam, ze gdzie by sie nie poszlo na jakie jazdy to zawsze byl Fiat. Albo to byl maluch, albo uno, albo punto, ale zawsze Fiat. Na egzaminie to samo - albo Uno, albo Punto, albo Siena - ale zawsze Fiat.

Damon ma racje. Ja tez tam zdawalem i goraco polecam AUTOKURS.

australijczyku ... od jakiegos czasu u nas w Polsce zdaje sie egzamin na prawo jazdy na peugeotach. W szkolach uczacych jezdzic auta sa wymieniane systematycznie, ale oczywiscie nie wszystkie stac na taki wydatek od razu.

Jasiek od ponad roku zdaje sie na Peugeotach 206. A Fiaty zostaly w szkolach i dawane sa pocztakujacym czyli tym ktorzy maja 0 godzin wyjezdzonych bo jak ma rozwalic auto na pierwszych godzinach to juz lepeij starego Fiata niz nowego Peugeot.

Ja tam uczylem sie w Zrywie obok BWA budynek. Fajni goscie Fakt duzo ludzi na wykladach ale jesli ktos ma zdac (moze nie praktyczny ale wie o co biega w przepisach itd.) to zda. A kto sie nie zna na autach niech lepiej nie zaczyna kursów.

Gwoli ścisłości Peugeoty na egzaminach są od czerwca (w Rzeszowie), także jeszcze rok nie minął.

207

Ja rowniez uwazam ze jak ktos jest kumajacy to nie ma znaczenia gdzie sie uczy

To milo wiedziec, ze wreszcie ktos wpadl na pomysl, aby egzamin przeprowadzic na jakims cywilizowanym samochodzie, a nie na wloskim "Fijacie". To wlasnie we Fiatach dzialalo popularne "krec, krec, krec", ktore pojawia sie takze na wklejonym przeze mnie filmiku.

Ale to też zależy od regionu, w Rzeszowie, jeździ się jeszcze na Puntach, a zdaje na Peugeotach, a np. w zach.-pom. widziałem jeździli Nissanem Micra czy np. w Krośnie Oplem Corsa, także Fiaty wychodzą praktycznie już z użytku, jeśli chodzi o jazde praktyczną czy nawet egzaminy na prawo jazdy...

Co to ma za znaczenie które auto rozwali, te samochody w ośrodkach są napewno wysoko ubezpieczone Wiec nawet w przypadku stłuczki koszty zwrócą się, a jeszcze pare stówek osrodek bedzie w przod, ale to zalezy tez od wysokosci ubezpieczenia.

To moze niech przywroca nauke na Polonezach? To dopiero byla maszyna. Ilez to czlowiek sily musial wlozyc w prowadzenie tego autka. Mialem okazje jechac ta marka pare razy w zyciu. Maluchem chyba nigdy nie jechalem, ale ponoc byl duzo lzejszy do prowadzenia.

Notabene - czytalem jakas ksiazke o najwiekszych porazkach motoryzacji - "Maluch" znalazl sie wsrod jednej z 60 najwiekszych porazek w historii. Chodzilo o jego fatalny ksztalt i wielka niewygode. Ale do nauki jazdy byl wcale niezly.

Moim skromnym zdaniem, nie ma znaczenia gdzie zapisze się dany kursant, jaką szkołę wybierze, wszystkie uczą podobnie.
Doświadczenie nabiera sie z czasem !, przemierzając kolejne kilometry polskich koszmarnych dróg, to jest najlepsza szkoła !

Z własnego doświadczenia

Polskie drogi sa dziurawe, a kierowcy to kaskaderzy (zwlaszcza, ze nie zatrzymaja sie na przejsciach dla pieszych), ale uwierz mi - nie wszystko w polskich drogach jest zle. Przede wszystkim, drogi sa dosc szerokie (w przeciwienstwie do australijskich czy angielskich, a przynajmniej te rzeszowskie), wiec jesli kursantowi "nosi" troche samochod to mniejsze jest prawdopodobienstwo wjechania na inny pas. Kierowcy z tego co pamietam jednak jako tako do zasad sie stosuja (w przeciwienstwie do Chin czy Indii, gdzie to jest niemalze walka o zycie). Gdy w Chinach mialem przejsc przez przejscie dla pieszych, to nawet jak mialem zielone swiatlo, to nalezalo strasznie uwazac, bo spora czesc kierowcow sie tym nie przejmowala i po prostu jechala mimo to.

Zatem nigdy nie jest tak zle, zeby nie moglo byc gorzej.

I jeszcze mam takie jedno pytanie moze ktos sie orientuje na jakim motorze zdaje sie prawko na kat. A juz tam w WORD oczywiscie. Szukałem moze i słabo ale niestety nic nie znalazlem.

i tu sie mylisz.
w "Centrum" grubas mnie "uczył", nic mi ciul nie tłumaczył na 50 minut jazdy (zawsze zaczynałem 5 minut później i konczyłem 5 wczesniej) rozmowa z nim trwała ok 10minut. co on myślał ze ja sie sam nuacze np ruszac z ręcznego pod górke wogóle mnie nie uczzył
dokupywałem dodatkowe godziny w "Zrywie" róźnica kolosalna. w Zrywie przez 12 godzin, nauczyli mnie nie wiele mniej niz w "Centrum" przez 28 także ważne jest to ile sie jeździ, za każdym razem równiutką godzine jeździłem jechałem po następnego kursanta, a ten mnie odwoził do domu im sie tam prawie gęba nie zamykała, cały czas coś mi tłumaczył itd aż czasem miałem dośc lekko tego gadania ogólnie polecam "Zryw"

@Seba
No taka jazda niepełnej godziny jest wkurzająca...
Od razu taka rada nie bierz nigdy jazdy na godz. 7, bo niektórzy instruktorzy nie wiedzą, że rano są korki...Mi się koleś spóźnił 15 min i jazdy miałem niecałe 40min...A czasami się zdarzało tak, że na mojej jeździe gość szedł kupować jakieś żarcie czy nawet musiałem tankować...

Ja poelcam Zryw tj to pisał Seba
Odradzam w 2 LO bodajże Lider ?
Koleś przyszedł właśnie stamtąd po 30 godzinach wyjeżdżonych do Zrywu,
Wykupił w Zrywie 5 godzin i jeździł jakby pierwszy raz jeździł autem, bez wyobraźni.

W automobilklubie rowniez niby umawiasz sie na godzinke jazdy, a zawsze konczysz 10-15 minut wczesniej. Przynajmniej ja tak mialem, rowniez kolejna sprawa ktora nie podoba mi sie w duzych osrodkach to straszne "meczenie" kursu, w automobilklubie mialem 2 godzinki jazdy rozpisane na dwa-dwa i pol tygodnia. Przy obowiazku wyjezdzenia 30 godzin, kurs strasznie sie przeciaga, osobiscie polecalbym mniejsze osrodki, sprawdzone przez znajomych.

Czyżby? Jaśku! jesteśmy w podobnym wieku +/-30 Ja zdawałem 18 lat temu a kurs robiłem w "autocrossie" i jeździłem głównie polonezem potem ładą 2107, i najmniej właśnie "maluchem" - dlaczego? Ano dlatego, że na większym samochodzie lepiej się nauczysz jeździć.

No widzisz, to ja mam do tego zupelnie inne podejscie. Mniejszy samochod latwiej sie prowadzi i dla poczatkujacego kierowcy jest lepszy. Natomiast, gdy nabierze sie juz troche doswiadczenia warto sprobowac wiekszego.

Tak BTW tu w Australii niezwykle popularna jest automatyczna skrzynia biegow, od ktorej zaczyna sie nauke. Spowodowane to jest faktem ogromnych korkow w Sydney i bardzo waskich uliczek. Ciekawe, czy w Polsce szkoly oferuja automatyka i czy mozna na automatyku zdawac egzamin?

Naprawy u mechanika chyba nie sa ubezpieczone. A "nowi" jeszcze nie wiedza czasami co to sprzeglo
Widze ze niektorzy w Zrywie robili Moja mama jak zdawala kilka lat temu to byl tylko Pan Bolek i 5 moze 6 kursantow a teraz to jest niezla juz firma Jesli ktos chce sie nauczyc ruszania pod gorke to do Pana Marcina A jak ktos chce sie posmiac to do Pana Bolka Pozdrawiam