Tego tematu chyba jeszcze nie bylo. Z uwagi, ze to koncem koncow forum sportowe, to moze temat bedzie mial jako takie zainteresowanie.
U mnie jasna piłka - Charles Barkley.
Chuck to nie tylko ogromne umiejetnosci, ale osobowosc i charyzma. Gdy na TVP1 okolo 20 lat temu zaczal sie mecz Szostek z Indiana i Włodzio Saranowicz zaczal mówic o jakims kontrowersyjnym graczu juz wiedzialem, ze bedzie to moj ulubiony zawodnik w lidze.
Zaluje, ze w swiatku zuzlowym nie ma choc w polowie tak charyzmatycznego goscia. Wszyscy oczywiscie w latach 90-tych pasjonowali sie Jordanem, ale mysle, ze postac Chucka tez w istotny sposob spopularyzowala NBA. Po odejsciu Jordana, to Chuck objal role gwiazdy numer jeden. W glosowaniu All-Star game w 1994 roku dostal najwiecej glosow od kibicow.
Chuck to taka osoba, ktora albo sie lubi, albo nienawidzi, ale trudno przejsc obojetnie.
Zawsze cenilem Chucka za dystans do siebie. Do dzis potrafi smiac sie nie tylko z innych ale i z siebie. Ale potrafil rozgraniczyc czas luzu i odpowiedzialnosci w grze. Kiedys na boisku, teraz w komentatorskim studio, gdzie czasami nie zostawia suchej nitki na graczach. Barkley, to tlumaczy w prosty sposob: bylbym nie fair w stosunku do widza, gdybym tuszowal i ubarwial.
Niestety u nas w Polsce brakuje takiego podejscia u komentatorow, czy zapraszanych ekspertow kolegow po fachu. Na prozno mozna sie spodziewac, ze ktos powie kilka slow prawdy o wyczynach sportowych zawodnika na arenie zmagan.
Barkley slynal z podejscia do dziennikarzy. Sam troche udzielam sie jako pismak i byc moze tym bardziej mam uznanie dla niego. Nudny, to chyba ostatnie slowo jakim mozna by bylo opisac Charlesa w kontaktach z mediami. Nieszablonowy, dowcipny i blyskotliwy. Na tle naszych zuzlowcow, lata swietlne. Wielu z nich nie potrafi wydusic chocby krzty humoru, usmiechu, czy anegdoty. Wiecznie nabormuszone panienki, ktore nie potrafia sklecic dwoch zdan. Powinni podgladnac w jaki sposob z mediami wspolpracowal Chuck.
Mnie najbardziej podobaly sie dwie wypowiedzi. Gdy po wygranym meczu nr 3 w finalach 1993 powiedzial, ze wygraja mistrzostwo, gdyz wie to od Boga, z ktorym rozmawial ostatniej nocy.
A drugi moment, gdy tv przyjechala do jego domu i robila reportaz. Charles siedzi na sofie z zona i dzieckiem. Dziennikarz w kontescie tego jaki jest na boisku, pyta zone jak zachowuje sie w domu. Chuck szybko przerywa wypowiedz, ze jest bez zarzutu i twierdzi, ze to nieprawda. Bo jest zly, niedobry i bije rodzine.
Bezcenny jest takze moment, gdy po wygranym meczu nr 5 schodzac do szatni wysmial Chicago.
Poza tym kto z komentatorow potrafilby pocalowac na wizji koze w zadek za przegrany zaklad.
Bylo wiele innych zabawnych momentow. Np. gdy podczas All Star Game w Phoenix'95 Godzilla namawial go do wsadu z trampoliny. Chuck wyraznie rozbawiony po chwili namyslu wzial pilke do rak i zaczal sie przymierzac. Na szczescie Majerle sciagnal go na lawke.
Oprócz tego, to najwazniejsze - poziom gry Barkley'a. Gral z pasja i oddaniem. Wierzyl, ze wygra mistrzostwo. Prawdziwy lider, ktory nie bal sie brac ciezar walki w najwazniejszych momentach. Na boisku ogromny zadzior. Wieczne kłotnie z sedziami
i pierwszy do bijatyki.
Czesto stawal w obronie slabszych kolegow. Rywalowi nigdy nie odpuscil. Chocby jak to mawial - wygladal na niedojedzonego.
Zawsze oddawal. Lubil zaczepiac i prowadzic trash talk. Czesto ofiare upatrywal sobie w liderze rywala. Jednym slowem miec go za przeciwnka bylo przesrane.
Ten gosc nie popuscil ani na jote.
Na koniec najlepsze - umiejetnosci Charlesa. Jego gra nigdy mi sie nie znudzi.
Rewelacyjna gra pod koszem, wyczucie i skocznosc przy zbiórkach. Gral swietnie tylem i przodem do kosza. Jak na mocnego skrzydlowego jego umiejetnosci dryblingu, zasiegu rzutu i i podan byly zadziwiajace. Nie bylo i nie ma drugiego zawodnika na tej pozycji, ktory po zbiorce potrafil przekozlowac cale boisko i skonczyc rzutem np. za trzy, badz swietnym podaniem. Charles na boisku po prostu gral w kosza. Byl wszedzie. Bardzo czesto laczyl kluczowe zadania w obronie i w ataku. Do gry Charles mial proste podejscie: this is my job.
Wspaniale zastawial i bronil pilke przed obroncami praca na nogach, czy łokciami. W tych elementach gral jak w elementarzu gry w kosza. Potrafil połaczyc dwa swiaty. Sile i atletycznosc, ze sprytem i technika.
Moje ulubione mecze w wykonaniu Barkley'a
Mecz nr 5 WCF Suns - Sonics 1993
Mecz nr 2 Final Suns - Bulls 1993
Mecz nr 3 1 runda Warriors - Suns 1994
Poza tym bardzo lubie ogladac wszystkie mecze Dream Teamu z Barcelony. Szczytowy czas i umiejetnosci Chucka.
http://www.zczuba.pl/zczuba/1,90957,570 ... kleya.htmlhttp://www.youtube.com/watch?v=dj-6Rh6CVww