Podobnie było w sezonie 97 po meczu 2. kolejki Rzeszów - Piła zakończonym wynikiem 45-45. Waldemar Walczak zdobył dla Piły jeden punkt. Parę dni po meczu wyszło, że nie miał w książeczce ważnego wpisu o zdolności do jazdy po dzwonie w pierwszej kolejce w Zielonej Górze, w wyniku którego nie był zdolny do kontynuowania zawodów. Nasz protest był kilka dni po meczu, wpisu o zdolności rzeczywiście nie było ale wynik nie uległ zmianie.

Jestem tego samego zdania co K2. Niemniej tego fermentu jaki powstał szybko nie przewietrzymy. Niech nasza Stal broni się swoimi wynikami (odprawia z kwitkiem kolejnych przeciwników i zamyka japy ujadaczom na syfach). To najlepsza odpowiedź niż oświadczenia, pretensje, żale i inne pierdolety. Amen.

Z tego całego zamieszania duże problemy może mieć Proszowski, bo nie zauważył na swoje i Stali nieszczęście błędu w książeczce Grega. Stali punktów raczej nie odbiorą bo sędzia do meczu dopuścił zawodnika z błędnym wpisem, ale dopuścił. Jeśli Ostrów wystąpi do GKSŻ o zbadanie sprawy to będzie tylko źle świadczyć o tym klubie i znowu przypomni sięmsytuacja z awarią świateł a wygrana na tamtym torze będzie smakować jeszcze bardziej.
Z całego zamieszania trzeba wyciągnąć wnioski. Za błąd odpowiedzialna jest osoba doświadczona i w sumie bardzo zasłużona, więc jej głowa byłaby w końcowym rozrachunku stratą dla klubu. Nie można dać ponieść się pragnieniu krwi ze strony tłuszczy... Wszystko w ręku mecenasa....