Witajcie forumowiczki i forumowicze!
Z żużlową Stalą jestem od mniej więcej 35 lat. Kiedyś często osobiście, na meczach, treningach, ostatnimi czasy raczej w formie czytania doniesień, transmisji na żywo i słuchania tego niepowtarzalnego dźwięku, wypełniającego atmosferę miasta.
Niemało butów, opon i kolan zdarłem podczas zabawy w speedrower na asfalcie

Pamiętam czasy kiedy Jasiu Stachyra zbierał komplet za kompletem na naszym torze. Jego zwycięską, szaloną walkę bok w bok, przez cztery okrążenia z młodziutkim Tomkiem Gollobem. Zawsze spokojnego Janka Krzystyniaka, który ograniczał przedstartowe wykopki do kilku machnięć nogą. Początki Złotej Rzeszowskiej Młodzieży, kiedy zdarzało mi się jechać na rowerze do 1001 drobiazgów na Hetmańskiej po pastę BHP dla Maćka. Dżordża Petranova, który po każdym wyjeździe z parku maszyn robił małe kółko pod prąd. Pierwszy sezon Stali Westa i całą drużynę w białych, jednakowych skórach, zanim stało się to modne

. Rafała Wilka w finale IMP na fioletowym motocyklu, z przednią tarczą, prezentującym się jak Tony Rickardsson.
Długo byłoby opowiadać a im więcej grzebię w pamięci tym jest tego więcej.
Czasy nastały trudne. Trzeba wierzyć, że uda się uratować żużel w Rzeszowie. Jak nie teraz to za rok.