Nie bądź tylko Gapiem. Weź aktywny udział w dyskusji i zarejestruj się już teraz. Rejestracja
Rozmowy o sporcie żużlowym
28 paź 2010, o 20:10
|
|
Nowy_
|
Uczestnik GP |
 |
 |
Dołączył: 4 maja 2006, o 16:06 Posty: 1247
|
_________________ "Kiedy byłem potrzebny, jeździłem po sześć razy" E. Sajfutdinow
|
|
27 kwi 2011, o 12:12
|
|
K 2
|
Danish Power! |
 |
 |
Dołączył: 30 sty 2003, o 11:44 Skąd: Danishlandia Posty: 9675
|
|
|
|
|
|
22 maja 2011, o 13:37
|
|
Metanol
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 19 cze 2005, o 18:14 Skąd: Rzeszów Posty: 3029
|
Matej Ferjan nie żyjeMatej Ferjan nie żyje. Ciało słoweńskiego zawodnika znaleziono w samochodzie w Gorzowie. Nie ustalono, jakie były przyczyny śmierci zawodnika. O śmierci Ferjana poinformowała SportoweFakty.pl prezes PGE Marmy Rzeszów Marta Półtorak.Informacje o śmierci żużlowca potwierdził rzecznik gorzowskiej policji. - Około 8.30 odnaleziono ciało Mateja Ferjana. Ciało odnaleziono w budynku mieszkalnym, w którym mieszkał. Ciało znajdowało się w samochodzie. W tej chwili trwają czynności, które mają na celu ustalenie przyczyn śmierci żużlowca - powiedział dla SportoweFakty.pl Sławomir Konieczny. Matej Ferjan w sezonie 2011 wystąpił w jednym spotkaniu PGE Marmy Rzeszów. Rok wcześniej reprezentował barwy pierwszoligowego Startu Gniezno.
Matej Ferjan urodził się 5 stycznia 1977 roku w Lublanie. Przed rozpoczęciem kariery żużlowej uprawiał narciarstwo klasyczne, ale ze względu na kontuzję musiał zrezygnować z tego sportu.
Żużlowe starty na polskich torach rozpoczął w Grudziądzu, startował także m.in. w Zielonej Górze, Opolu, Ostrowie, Gnieźnie czy Stali Gorzów, ostatnio reprezentował barwy PGE Marmy Rzeszów.
Był m.in. wielokrotnym indywidualnym mistrzem Węgier i Słowenii oraz byłym uczestnikiem cyklu Grand Prix. 
_________________



|
|
|
|
23 maja 2011, o 15:27
|
|
VanGoor
|
Nabijacz postów |
 |
 |
Dołączył: 5 mar 2011, o 10:53 Skąd: Racławówka Posty: 25
|
|
17 sie 2011, o 22:41
|
|
Mat!
|
Uczestnik GP |
 |
 |
Dołączył: 24 sie 2004, o 13:53 Skąd: Rzeszów Posty: 1412
|
W dniu 17 sierpnia 2011r. podczas treningu na stadionie żużlowym w Gnieźnie doszło do wypadku z udziałem siedemnastoletniego adepta sportu żużlowego. Mimo natychmiastowej akcji ratowniczej i przewiezienia go do szpitala, w wyniku odniesionych obrażeń zmarł Arkadiusz Malinger - poinformował Grzegorz Buczkowski, rzecznik prasowy Towarzystwa Żużloowego Start Gniezno. Pogrążeni w smutku zarząd, działacze, pracownicy, współpracownicy oraz zawodnicy klubu składają rodzinie zmarłego wyrazy głębokiego współczucia. [*] za: http://www.start.gniezno.pl
_________________ "Szumina" pokazał, że ma jaja jak dzwony - J. Dymek
|
|
18 sie 2011, o 00:59
|
|
Metanol
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 19 cze 2005, o 18:14 Skąd: Rzeszów Posty: 3029
|
|
|
|
|
|
|
|
28 kwi 2012, o 12:34
|
|
Metanol
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 19 cze 2005, o 18:14 Skąd: Rzeszów Posty: 3029
|
Cytuj: Rocznica śmierci Zdzisława Ruteckiego 27 kwietnia to kolejna tragiczna data w historii bydgoskiego i polskiego żużla. Tego dnia rok temu zginął w wypadku samochodowym Zdzisław Rutecki, zawodnik i trener związany z klubami z Grudziądza, Bydgoszczy, Gniezna i Łodzi. Zginął tak, jak żył - w drodze z kolejnych zawodów żużlowych.
Krajowa droga w Brzozówce pod Toruniem to miejsce, w którym swoje życie zakończył 27 kwietnia 2011 Zdzisław Rutecki. Zginął niemal na posterunku, gdyż wracał akurat z kolejnych zawodów na Ukrainie. Tym razem nie w charakterze zawodnika, ale już trenera, którą to funkcję pełnił po zakończeniu kariery żużlowca. Kariery, którą rozpoczął jako kilkunastoletni chłopak ...
- Był to wspaniały kolega. Zawodnik, który myślał na torze, słuchał, krótko mówiąc mądry i inteligentny. Szkoda, że to wszystko mówi się już w czasie przeszłym - z żalem w głosie wspomina były zawodnik i trener m. in. bydgoskiej Polonii, ale i kadry narodowej, Andrzej Koselski. Wtórują mu zawodnicy, którzy mieli okazję startować razem ze Zdzisławem Ruteckim. - Przez okres blisko dziesięciu lat byliśmy związani tak jak rodzina, bo swego czasu zespół to było blisko 10-12 osób, które wszędzie jeździły razem, bardzo dużo ze sobą przebywały. Wtedy praktycznie chłopcy mieszkaliśmy też w hotelu klubowym, także nawet sprawy pozasportowe często ze sobą dzieliliśmy - opowiada Ryszard Dołomisiewicz. - Zdzisław był bardzo koleżeńską osobą. Zawsze gdy stawałem z nim pod taśmą, mogłem liczyć na jego pomoc w czasie wyścigu, i jeśli umawialiśmy się przed wyścigiem, że jeden na drugiego spojrzy, to tak też było - dodaje Jacek Woźniak.
Pierwsze kroki na żużlowym torze stawiał w Grudziądzu, gdzie w 1978 roku uzyskał licencję zawodniczą. Dosyć szybko trafił jednak do Bydgoszczy, bo już w 1982 roku startował w barwach Polonii. Tak było nieprzerwanie do 1992 roku, a później jeszcze w sezonie 1994. Niejako "przerywnikami" były starty w Grudziądzu w 1993 roku i w końcu w Gnieźnie w roku 1995, gdzie zakończył karierę zawodniczą. Z bydgoską drużyną przeżywał prawdziwe wzloty i upadki. W sezonie 1983 musiał się ze swoją nową drużyną bronić przed spadkiem w barażowym dwumeczu z GKM'em Grudziądz. Później dla bydgoskiej drużyny przyszły jednak lepsze czasy. Srebrne medale w latach 1986-1987, brąz w 1990, a w końcu tytuł Drużynowego Mistrza Polski w roku 1992, po 21 latach oczekiwania! - Nie próbował promować się sam, zawsze dbał o to, żeby wszystko zagrało jako zespół. I to udawało mu się dobrze - trafnie ocenia postawę swojego kolegi z toru Ryszard Dołomisiewicz. - Zresztą po zakończeniu kariery zawodniczej również sporo pracy włożył w bydgoski zespół. Z różnym to było skutkiem, jednak bardzo mocno zapisał się w kartach bydgoskiego sportu - przypomina popularny "Dołek".
- Również jako trener dużo widział, dużo potrafił przekazać. Inteligentny, dowcipny, ale ten dowcip wynika przecież z inteligencji. I taki właśnie był Zdzisiu - opowiada z rozrzewnieniem Andrzej Koselski. Pracę trenera Zdzisław Rutecki rozpoczął tuż po zakończeniu kariery zawodniczej. Już w sezonie 1996 prowadził GKM Grudziądz, a po dwóch latach objął ekipę bydgoskiej Polonii, z którą od razu zdobył złoty medal DMP! Jednak i w karierze trenerskiej wzloty przeplatane były upadkami. W sezonie 2004 ratował drużynę przed spadkiem po prawdziwej rewolucji w klubie. Tym razem się jeszcze udało. Kolejne dwa sezony przyniosły nawet medale DMP. Kiedy po zmaganiach w 2007 roku Polonia spadła do pierwszej ligi, "kozłem ofiarnym" został właśnie Zdzisław Rutecki. Nie zamierzał jednak odsunąć się od żużla. W 2010 roku wprowadził drużynę Orła Łódź do pierwszej ligi, a później objął indywidualną opieką rosyjskiego żużlowca Aleksandra Łoktajewa.
- Był osobą bardzo konkretną i wymagającą jako trener, ale zawsze był kolegą - podkreśla Jacek Woźniak. - Wielki żal, że opowiadamy o nim w czasie przeszłym ... Mimo tego, że związany był w ostatnich latach z innymi klubami, zawsze był częstym gościem na stadionie przy ulicy Sportowej. Mogę też powiedzieć, że kiedy decydował się na pracę w Łodzi, konsultował się w tej sprawie ze mną, bo wiedział, że spędziłem tam kilka lat, zarówno jako zawodnik, jak i trener. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że od 1984 roku, czyli czasu, kiedy pojawiłem się w bydgoskim klubie, nasze stosunki były bardzo pozytywne, i tak pozostało do końca - opowiada Jacek Woźniak.
Bardzo pozytywne wspomnienia o Zdzisławie Ruteckim zachowały także osoby, które pamiętają go głównie jako szkoleniowca. - Najlepiej pamiętam ten czas, kiedy Zdzisław Rutecki był trenerem Polonii, bo ja wtedy startowałem w Bydgoszczy przez dwa lata - wspomina Robert Sawina. - Ten czas jest bardziej zarysowany w pamięci, niż lata, w których ścigaliśmy się razem na torze, bo były to ostatnie lata kariery pana Zdzisława, a ja dopiero zaczynałem. Trenerem był na pewno bardzo dobrym, do tego stawiał na młodych zawodników. Z Bydgoszczą był bardzo mocno związany i praktycznie wszystko w jego życiu kręciło się wokół Bydgoszczy i Polonii. Był bardzo stanowczy, zasadniczy, punktualny. Wszystko miał dokładnie zaplanowane, w związku z czym jego kariera zarówno zawodnicza, jak i trenerska, była poukładana - charakteryzuje Zdzisława Ruteckiego popularny "Sawka".
- Na pewno czuję wielki żal, ale myślę, że nie tylko ja, ale każdy, kto go znał - przyznaje jeden z podopiecznych Zdzisława Ruteckiego Marcin Jędrzejewski. - Był wspaniałym człowiekiem, bardzo komunikatywnym, miał duże poczucie humoru. Jednak przede wszystkim był doskonałym trenerem, a także człowiekiem oddanym rodzinie. Miałem okazję kilka dobrych lat z nim współpracować, jeżeli coś mi nie grało, mogłem w każdej chwili liczyć na jego pomoc. Na pewno będzie mi go bardzo brakowało. Będzie nam również brakowało jego humorystycznych tekstów. Był po prostu człowiekiem orkiestrą, wesołym, zabawnym, komunikatywnym … po prostu wspaniałym człowiekiem! - opowiada "Siopek".
Wszystkie osoby wspominające Zdzisława Ruteckiego podkreślają, że niezależnie od miejsca swojej pracy, zawsze służył radą wielu zawodnikom. - Praktycznie każdy zawodnik mógł liczyć na jego pomoc - potwierdza tę opinię Marcin Jędrzejewski. - Jeżeli widział, że zawodnik popełnia jakieś błędy na torze, to zawodnik nie musiał nawet podchodzić do niego, bo sam podchodził i tłumaczył, co zostało zrobione źle i jak należy to poprawić. Do tego zazwyczaj była jeszcze jakaś śmieszna wstawka, z czego był on znany - wspomina obecny zawodnik Victorii Piła, przez lata pracujący pod okiem Zdzisława Ruteckiego.
Ciało ś. p. Zdzisława Ruteckiego pochowane zostało na cmentarzu komunalnym przy ul. Wiślanej w Bydgoszczy.
Cześć Jego pamięci! za sportowefefakty.pl
_________________



|
|
|
|
14 maja 2012, o 02:52
|
|
Metanol
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 19 cze 2005, o 18:14 Skąd: Rzeszów Posty: 3029
|
|
|
|
23 gru 2012, o 01:26
|
|
Metanol
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 19 cze 2005, o 18:14 Skąd: Rzeszów Posty: 3029
|
Nie żyje Bolesław Proch W sobotę wieku 60 lat w Niemczech zmarł Bolesław Proch, były żużlowiec, który zdobywał punkty dla klubów z Zielonej Góry, Gorzowa i Bydgoszczy, indywidualny wicemistrz Polski z 1985 roku.
Proch urodził się 4 lutego 1952 roku w Świebodzinie, pierwsze żużlowe kroki stawiał w Zielonej Górze, gdzie zdobywał punkty w latach 1972-1975, później przeniósł się do Gorzowa (1977-80), a jego ostatnim klubem była Polonia Bydgoszcz (1981-87).
Miał na koncie dwa złote, trzy srebrne i brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski, srebrny medal IMP, złoto MPPK i MMPPK, wygrywał Złoty i Srebrny Kask, w 1978 roku wystąpił w finale Mistrzostw Świata Par.
W 1987 roku wraz z drużyną Polonii wyjechał do Holandii na mecz towarzyski i do Polski już nie wrócił. Przeniósł się do Niemiec, gdzie pracował jako rehabilitant. W ostatnim czasie chorował na serce.
 Pamiętam go z wystepów w Polonii Bydgoszcz kiedy w połowie lat 80 startował na naszym torze, szczególnie utkwiło mi w pamięci że to on wykonywał w jednym z meczów próbe toru. Bolesław Proch zawsze będzie kojarzył mi się z fantastycznymi latami 80 na żużlowych torach. Spoczywaj w pokoju.
_________________



|
|
|
|
23 gru 2012, o 16:35
|
|
DKW-500
|
Medalista GP |
 |
 |
Dołączył: 1 sie 2004, o 13:43 Skąd: Dampf Kraft Wagen Posty: 2208
|
Żegnaj Znakomity Sportowcu i Człowieku! Dodam jeszcze, że Bolek czasem odwiedzał swojego brata, który jakiś czas przebywał w Rzeszowie przy Dąbrowskiego: http://www.saletyni.pl/ocalic-pamiec/ks-jerzy-proch-ms
_________________ “Posłuchaj, synu. Jest takie coś, co nazywa się honorem. Jeżeli będziesz miał z kimś do czynienia, mów mu prawdę, a wtedy i on będzie musiał powiedzieć ci prawdę, chyba że jest człowiekiem bez honoru. Opiekuj się innymi tak, jakbyś chciał, żeby oni tobą się opiekowali. A jeśli ktoś nie ma honoru, unikaj jego towarzystwa, bo w przeciwnym razie sam nie pozostaniesz bez skazy. Pamiętaj, ludzie dzielą się na tych, którzy mają honor, i tych, którzy go nie mają."
|
|
3 lut 2013, o 11:47
|
|
Mario823
|
Uczestnik GP |
 |
 |
Dołączył: 20 lip 2009, o 01:25 Skąd: Obywatel swiata Posty: 956
|
_________________ Najpiękniejsza muzyka to ryk silnika!
|
|
|
|
3 lut 2013, o 18:10
|
|
Metanol
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 19 cze 2005, o 18:14 Skąd: Rzeszów Posty: 3029
|
Rokowania były bardzo złe, ale zapewne każdy miał nadzieję że Matija jakimś cudem wyjdzie z tego. Nie ma nic gorszego niż śmierc zawodnika na torze... Wspomnienie Matiji Duha Czarny sport po raz kolejny zebrał śmiertelne żniwo. 3 lutego w szpitalu w Bahia Blanca w skutek obrażeń po upadku zmarł Matija Duh. Słoweniec miał zaledwie 23 lata.
Środowisko żużlowe po raz kolejny pogrążyło się w żałobie. W maju ubiegłego roku kibice czarnego sportu opłakiwali śmierć Lee Richardsona. Wiele mówiono wówczas o nowych rozwiązaniach dotyczących bezpieczeństwa zawodników rywalizujących na żużlowych torach. 30 stycznia doszło do kolejnego dramatycznego wypadku, w wyniku którego to co najcenniejsze, życie, stracił Matija Duh. Pojawia się wiele komentarzy, czy można było zapobiec tej tragicznej śmierci, lecz taki właśnie jest żużel: bardzo widowiskowy, ale również bardzo niebezpieczny.
Duh w ramach przygotowań do nadchodzącego sezonu udał się do Argentyny, gdzie brał udział w Indywidualnych Mistrzostwach tego kraju. Po ośmiu rundach był sklasyfikowany na piątej pozycji. W przeszłości Słoweńca nie oszczędzały kontuzje, ale on zawsze wracał na tor, by cieszyć kibiców swoją jazdą. Niemal cały miniony sezon był dla niego zmarnowany. Duh doznał kontuzji kręgosłupa, która na wiele miesięcy wyeliminowała go ze startów.
30 stycznia na torze w Bahia Blanca, tym samym na którym w listopadzie rywalizowali młodzi żużlowcy walczący o tytuł mistrza świata juniorów, miała zostać rozegrana IX runda mistrzostw Argentyny. Zawody zostały przerwane już po czterech gonitwach. Powodem tego był koszmarny upadek Matiji Duha. Słoweniec na przeciwległej prostej zahaczył o tylne koło motocykla Guglielmo Franchettiego i z impetem uderzył w bandę, która skonstruowana była z... gumowych opon.
Słoweniec został szybko przewieziony do szpitala, gdzie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Jego stan określany był jako krytyczny, a rokowania specjalistów nie były optymistyczne. - Odniósł skomplikowane, neurologiczne urazy m.in. doznał śródczaszkowego krwotoku, złamań czaszki i kości udowej. Funkcje krążeniowe są zachowane - powiedział lekarz opiekujący się Duhem. Dodatkowo stwierdzono śmierć mózgu. Walka lekarzy o jego życie trwała cztery dni, niestety zakończyła się przegraną
Duh przyszedł na świat 3 kwietnia 1989 roku. Był jednym z najbardziej utalentowanych słoweńskich juniorów. W latach 2007 i 2009 sięgał po tytuł Indywidualnego Mistrza Słowenii Juniorów. Dwukrotnie podczas Grand Prix Chorwacji w Gorican pełnił rolę rezerwowego. W 2010 roku raz wyjechał na tor, a rok później całe zawody przesiedział w parkingu oglądając jak na torze w Gorican radzi sobie światowa czołówka. Od wielu lat był reprezentantem swojego kraju. Brał udział w Drużynowym Pucharze Świata i Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów.
Był lubianym w środowisku żużlowym zawodnikiem. - To był bardzo sympatyczny chłopak. Niemalże zawsze uśmiechnięty. Bardzo chciał u nas jeździć. Przyjeżdżał na sparingi zaprezentować swoje umiejętności. Choć nie miał zbyt częstych okazji do startów i więcej przebywał na ławce rezerwowych niż w podstawowym składzie, to nigdy nie narzekał. Zapamiętam go jako niezwykle radosnego i otwartego młodego człowieka - powiedział dla SportoweFakty.pl Mirosław Wodniczak, prezes ŻKS Ostrovia spółka z o.o.
W polskiej lidze Słoweniec zadebiutował w 2008 roku, kiedy to reprezentował barwy KSM Krosno. W barwach Wilków wystąpił w dwóch pojedynkach, w których łącznie zdobył 4 punkty. Rok później startował w Orle Łodź. Wystąpił tylko w jednym spotkaniu, ale właśnie wtedy wygrał swój jedyny bieg w polskiej lidze. Jego trzecim klubem w naszym kraju był właśnie ŻKS Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Przed sezonem 2013 podpisał kontrakt warszawski z KSM Krosno.
Matija Duh zmarł 3 lutego w szpitalu w Bahia Blanca. Przez kilka dni był w śpiączce, a lekarze nie dawali dużych szans na przeżycie zawodnika. W serca kibiców na całym świecie wlała się jednak nadzieja, że młody żużlowiec z tej walki ze śmiercią wyjdzie zwycięsko, wszak Słoweńca miała czekać skomplikowana operacja. W niedzielę o godzinie 6 rano przestało bić serce Matiji Duha. Miał 23 lata, a przed sobą jeszcze wiele sezonów startów na żużlowych torach. Środowisko żużlowe okryło się żałobą. Oby w przyszłości nie dochodziło już więcej do takich wypadków.
Cześć Jego Pamięci!

_________________



|
|
|
|
6 lut 2013, o 07:14
|
|
Robi
|
Weteran |
 |
 |
Dołączył: 30 paź 2005, o 13:03 Posty: 3786
|
|
Kto przegląda forum
|
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości |
Narzędzia
|
|
Uprawnienia
|
Nie możesz rozpoczynać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|