Nie bądź tylko Gapiem. Weź aktywny udział w dyskusji i zarejestruj się już teraz. Rejestracja
Luźne rozmowy na luźne tematy
20 lis 2009, o 11:26
|
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 10:25 Skąd: Sydney Posty: 8533
|
Poniewaz zdarzylo sie juz kilka razy, ze w paru watkach dyskusja zjezdzala w strone emigracji, w zwiazku z tym dla wszystkich, ktorzy maja sobie ochote na ten temat podyskutowac - czy to emigranci do innych krajow, czy to do innych miast. Odpisuje forumowemu Kaczorowi Donaldowi, kontynuujac dyskusja z watku o skladzie Rzeszowa: Cytuj: A może w krainie kangurów jest ten socjalizm bardziejszy, niźli w Polandii? A czy czasem jakiś socjał nie wspierał początkującego emigranta? Wiekszosc wysoko rozwinietych krajow doszlo juz dawno do wniosku, ze nie da sie uniknac socjalizmu. Dlatego wiekszosc z nich oferuje cale mnostwo socjalistycznych rozwiazan. Ot chociazby wspomniane darmowe tlumaczenia przysiegle przez pierwsze dwa lata. Ale akurat Australia - choc niektorzy mowia, ze bardziej socjalistyczna niz Polska byla kiedykolwiek - nie ma za wielu programow finansowego wsparcia dla nowoprzybylych emigrantow. Oczywiscie, jest Centrelink, pomoc w znalezieniu pracy (choc tak naprawde duzo lepsze efekty daje szukanie na wlasna reke). Inaczej wyglada sytuacja Aborygenow, ale to przeciez nie sa emigranci. Natomiast duzo wieksza opieka objeci sie tutaj obywatele czy posiadacza wiz stalego pobytu, ktorzy maja dzieci - upusty na przedszkole, doplaty do szkoly, becikowe, upusty na podatku dochodowym. Przykladowo, gdy kupowalem tu mieszkanie, to jako ze bylo to moje pierwsze mieszkanie w Australii, bylem zwolniony z podatku stamp duty oraz dostalem od rzadu 7 tysiecy dolarow. W ten sposob wspiera sie mlode malzenstwa, ktore rozpoczynaja przygode z kupnem wlasnej nieruchomosci.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
|
|
20 lis 2009, o 22:52
|
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 10:25 Skąd: Sydney Posty: 8533
|
Samolotem przylecialem. A tak bardziej serio... Pomysl pojawil sie w roku 2003, jakos tak kolo maja - czerwca, kiedy postanowilem, ze wyjade z Polski. Wybor Australii pojawil sie po spotkaniu ze znajoma, ktora tam przez krotki czas byla na wizie studenckiej. Jako ze znajoma pochodzi z Gdanska, a ja akurat wakacje spedzalem zwykle nad morzem, to umowilismy sie na ktoryms meczu zuzlowym Wybrzeza i sobie troche pogadalismy na ten temat. Jak juz wrocilem z wakacji, to podeslala mi pare ciekawych linkow do stron, gdzie mozna bylo poczytac o tym, jak wyglada kwestia wyjazdu do Australii na wizie studenckiej. Nie pamietam juz wszystkich linkow, ale kilka z nich to: www.immi.gov.au - oficjalna strona australijskiego Urzedu Emigracyjnego www.australia.pl - oficjalna strona ambasady australijskiej w Warszawie www.perfect.wroc.pl - firma zajmujaca sie zalatwianiem wiz studenckich W pozniejszym czasie poznalem jeszcze kilka innych firm, ktore sie tym zajmuja www.bridgeagency.pl - (nawet mialem okazje goscic u siebie jedna z wlascicielek tej firmy przez kilka dni, jak byla w Sydney) www.albionhouse.com.pl - (ta agencja ma chyba biuro w Krakowie) www.ozziestudycare.com.au (tez maja jakies biuro w Polsce, ale nie pamietam nazwy) Dodam jeszcze, ze wiekszosc z tych firm zalatwia rowniez wizy studenckie w Nowej Zelandii albo tez ma kontakty do firm, ktore to robia. Dostalem wiec kontakt do czlowieka, ktory byl wtedy reprezentantem Perfectu w Sydney i zalatwialem z nim sprawy bezposrednio. Pomogl mi on wykupic kurs do szkoly (na 2 lata) oraz zalatwic pokoj (agencja Perfect posiadala wtedy i pewnie posiada do dzis wlasne domki i mieszkanie, gdzie studenci moga sie zatrzymac tak dlugo jak chca). Cala reszte zalatwialem jednak sam. Tzn. samodzielnie pojechalem do Warszawy do ambasady, gdzie powiedzieli mi, jak zlozyc podanie o wize studencka. W Krakowie zrobilem sobie wymagane badania lekarskie (kosztowaly kilkaset zlotych). Bilet do Australii (jednostronny) rowniez kupowalem na wlasna reke, surfujac po internecie. Na Boze Narodzenie 2003 mialem wiec juz wize wbita w paszporcie i bylem gotowy do wyjazdu. O wize trzeba bylo wtedy wypelniac formularz na papierze i wysylac do ambasady w Warszawie razem z paszportem, a oni odsylali paszport z wbita wiza. Obecnie jest to duzo latwiejsze, wszystko robi sie online na www.immi.gov.au, a numer twojego paszportu zostaje wpisany do ich systemu i podrozujesz dzieki numerowi swojego paszportu bez koniecznosci wbijania w niego wizy. W momencie, gdy wyladowalem w Sydney, na lotnisku czekal na mnie czlowiek z agencji Perfect (Czech), ktory zawiozl mnie do mieszkania, ktore wykupilem (ow transport kosztowal chyba $65, co bylo drozej niz taksowka, $30 - $40, ale wolalem, aby ktos mnie w to wszystko troche wprowadzil). Sama podroz zatem przebiegla bezbolesnie, ale wiem, ze zdarzaja sie przypadki, gdy czasem na lotnisku nikt na ciebie nie czeka albo agenci dostaja zle dane na temat twojego lotu itp. Najwazniejsze to miec wtedy przy sobie adres swojego zamieszkania i troche gotowki, zeby zaplacic za ewentualna taksowke. Agencje maja wtedy obowiazek zwrocic ci pieniadze i raczej nie slyszalem, aby tego nie robily. Teraz kwestia kursow - mozesz kupic kurs angielskiego albo tez specjalistyczny (np. informatyczny, tak jak ja sobie kupilem). Nadzwyczajnego poziomu nie ma co oczekiwac, ale szkoly sa zwykle dosc dobrze wyposazone i jesli postudiujesz sobie troche sam, mozesz sie calkiem sporo nauczyc. Osobiscie na tym kursie nauczylem sie wiecej o komputerach niz w Polsce na Uniwersytecie Rzeszowskim, gdzie studiowalem fizyke z informatyka. A jak wygladaly pierwsze dni? Jak mnie juz przywiezli do tego domku polozonego w Allawah (poludniowa dzielnica Sydney), to zapoznalem sie z innymi mieszkajacymi tam studentami (Polacy, Czesi, Slowacy, Brazylijczycy, Tajlandczycy, Wegrzy). Domek mial piec sypialni, w kazdej spalo po 2 studentow (w jednej bylo ich 3, ale za to mieli osobna lazienke). Z jedna z dziewczyn wybralismy sie w pierwszy dzien na spacer w okolicy i niemal od razu sie zgubilismy. Zajelo to chyba dwie godziny, zeby znalezc z powrotem nasz dom (dobrze, ze mowie po angielsku, bo gdyby dziewczynie samej sie to zdarzylo, to z powodu braku angielskiego chyba by sie dopytac nie umiala). W drugi dzien wybralismy sie do centrum miasta zobaczyc opere, Harbour Bridge, ogrody botaniczne no i spotkac sie z agentem, ktory sie nami opiekowal. Zgubilismy sie troche po raz drugi, ale jakos w centrum Sydney jest sie w miare latwo odnalezc, jesli sie wie, gdzie sa trzy rownolegle ulice - Pitt St, George St i Elizabeth St. Na kazdej z nich da sie znalezc wejscie do jednej z miejskich stacji kolejowych, a w ten sposob dostac do domu. Domyslam sie, ze kwestia pracy jest najbardziej interesujaca. Na poczatek warto wspomniec, ze osoby na wizach studenckich maja ograniczenie pracy do 20 godzin tygodniowo. W sumie to mialem szczescie i pecha. Szczescie, bo owa agencja studencka potrzebowala czlowieka, ktory troche poopiekowalby sie tym domkiem w Allawah, wiec dali mi potezny upust na cenie (zamiast $90 -$110 tygodniowo placilem tylko $40). Malo tego - jakos tak po pierwszych 5 miesiacach poprosili mnie o napisanie im kilku artykulow na strone, po czym zasponsorowali mi 6 miesiecy nauki, co zdjelo z moich plecow dosc spory koszt. Pecha, bo przez pierwsze piec miesiecy nie moglem zalapac na stale zadnej pracy, wiec tak troche roznych probowalem (roznoszenie ulotek, restauracja, telemarketing, nawet cos przy malowaniu). W koncu lapnalem dwie prace naraz - jedna w supermarkecie, druga jako akwizytor i potem juz wszystko poszlo do przodu. Inna sprawa, ze na poczatku nie bardzo tej pracy umialem szukac i chyba za bardzo polegalem na radach agentow. Tymczasem, pracy jest calkiem sporo, ale trzeba po prostu odpowiednio jej szukac. Po tamtych poczatkowych wybojach, pozniej juz nigdy problemu z praca nie mialem i nie mam do dzis, choc kilkakrotnie ja zmienialem. Kwestia stalego pobytu... wspomniany agent, ktory mi tu pomagal, a ktory do dzis jest moim dobrym znajomym, przypomina mi czesto, ze zapamietal mnie z tego, ze gdy wszedlem do jego biura, powiedzialem, ze od pierwszej chwili interesuje mnie tu staly pobyt. Aby to zdobyc, musialem skonczyc moj dwuletni kurs, uzyskac kwalifikacje na poziomie diploma, zdac egzamin IELTS na minimum same 6 i w jakis sposob zdobyc zawod punktowany za 60 punktow przez Immigration Office. Zostalem wiec tlumaczem przysieglym (musialem w tym celu zdac egzamin NAATI), a egzamin zdalem na poczatku 2006 roku. Nastepnie zlozylem podania o wize stalego pobytu (Permanent Resident) w kwietniu 2006, dostalem ja koncem czerwca 2006. Majac taka wize, jestes na rowni z obywatelami Australii z wyjatkiem prawa do glosowania oraz pozyczki na studia. Fakt faktem, ze mozesz jednak mieszkac w Australii na stale, podrozowac sobie ile ci sie podoba i nikt cie stad nie ma prawa wyrzucic. Takie prawie obywatelstwo. Faktyczne obywatelstwo przyjalem natomiast koncem 2008 roku. Podsumowujac - jak lecialem do Australii mialem zalatwione wszystko z wyjatkiem pracy. Tej musialem szukac sam na miejscu. Podobnie wyglada wyjazd na wize studencka do Nowej Zelandii. W tamtym czasie byla to jedna z najlepszych opcji na legalna prace za granica. Obecnie Polska jest w UE, wiec wyjazd do Anglii, Irlandii czy innych krajow UE jest duzo latwiejszy i nie ma ograniczen pracy. Malo tego - mozna calkowicie legalnie wyjechac do USA na Work & Travel, o czym polskie media nie wspominaja, placzac nad tym, ze Polacy nie dostaja wiz turystycznych do USA (chodzi o wizy dlugoterminowe) czy tez sa wykluczani z loterii wizowej. Zajmowal sie tym m.in. Gushman z Tarnowa.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
|
|
21 lis 2009, o 19:53
|
|
kamyk
|
Reprezentant kraju |
|
|
Dołączył: 18 sty 2005, o 17:08 Posty: 595
|
Nowa Zelandia fajna, ale biedna w porównaniu do Australii. Za bardzo trylogia Władcy pierścieni działa na wyobraźnie. Kolega opowiadał o znajomych co mieszkali w Wlk. Brytanii tam się postarali o wizę do NZ, po jakims czasie wrocili bo jednak zarobki w porównaniu do UK kiepskie. Teraz z tego co wiem Australia uruchomiła jakiś program, potrzebuje ludzi, ale chyba już nie chce ściągać hołoty z Chin czy Indonezji itd. Może to Jasiek potwierdzić, ale uprzywilejowani są ludzie z 6 państw z tym Polski. Dostaje się punkty za odpowiedni zawód, wiek, wykształcenie itd.
PS. FIS marzysz o drugim końcu świata. Próbuj z Kanadą, tam wizy już niewymagane
_________________ Tusk rozmawia i naciska - karolcia Cz lip 04, 14:32:49
|
|
|
|
|
|
21 lis 2009, o 22:39
|
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 10:25 Skąd: Sydney Posty: 8533
|
Kamyk... Nic o takim programie nie wiem, ale jesli ktos jest zainteresowany, to niech zadzwoni do tej ambasady w Warszawie. Oni tam maja dosc dobra obsluge klienta i nawet mowia po polsku, wiec moze oni cos wiedza. Wiem natomiast, ze uprzywilejowani sa posiadacze konkretnych zawodow takich jak fryzjer, mechanik samochodowy, kucharz, ksiegowy, pielegniarka i pare innych. Nie jest to jednak takie proste, procedura troche trwa, ale da sie przez to przejsc. Generalnie cala sprawa z emigracja na stale do Australii polega na zebraniu odpowiedniej liczby punktow za zawod, wiek, poziom angielskiego, wyksztalcenie itp. Wspomniane zawody dostaja dodatkowe punkty za bycie na liscie zawodow o specjalnym zapotrzebowaniu. Podania o wizy na ich podstawie sa rowniez szybciej rozpatrywane. W zadnym z tych wypadkow nie jest jednak gwarantowana praca. Nie wiem nic o uprzywilejowaniu konkretnych panstw, ale poniewaz juz troche czasu minelo od kiedy wypadlem z przepisow emigracyjnych, to moglo sie to faktycznie zmienic i moga byc jakies faworyzowane panstwa w kwestii tego programu. Nowa Zelandia jest faktycznie biedniejsza od Australii, dlatego tez wcale niemalo Kiwi przyjezdza do pracy do Australii. A ze maja tu wstep bezwizowy i jedynie musza co trzy miesiace sie meldowac w swoim kraju (a przynajmniej tak bylo). Z kolei ja nasluchalem sie i naczytalem od Polakow, co byli w Australii, ze rozczarowali sie tutejszym rynkiem pracy i ze na Wyspach jest duzo wiecej pracy. Mysle, ze jest to prawda - Australia to tylko 21 milionow ludzi, wiele rzeczy tutaj w porownaniu do Europy jest do tylu albo nie ma na nich az takiego zapotrzebowania. Zuzel w Nowej Zelandii tez jest. Tor jest miedzy innymi w Ruapuna (tak sie to chyba nazywa). Kanada podobno jest bardzo atrakcyjna. Wizy turystyczne nie sa wymagane, nie wiem natomiast, jak z wizami do pracy. Mowie atrakcyjna w sensie rynku pracy i ogolnie warunkow zycia. Panstwo pomaga ponoc finansowo. Choc i na Australie pod tym wzgledem nie moge narzekac, bo przeciez z rzadowej kieszeni sypneli mi juz kilkanascie tysiecy. Nawet sie zalapalem na $900, ktore rozdawali obywatelom i rezydentom w kwietniu 2009 ze wzgledu na kryzys. Nie wiem, jak jest w kwestii innych panstw, ale w Australii jest pewien haczyk, o ktorym warto wiedziec. Otoz wszystko pieknie ladnie do momentu kiedy przychodzi do szukania pracy, a nie ma sie lokalnego doswiadczenia i lokalnych kwalifikacji. Ja mam to szczescie, ze mam tak jedno jak i drugie. Ale jesli ktos przyjezdza z powiedzmy tytulem magistra ekonomii i doswiadczeniem jako ksiegowy z Europy, to moze sie okazac, ze albo go nie beda chcieli, bo przekwalifikowany (overqualified), albo beda mu mowili, ze nie ma lokalnego doswiadczenia, a oni wymagaja lokalnego. Czasem w zwiazku z tym start tutaj bywa trudny. Z mojego doswiadczenia wynika, ze najmniej problemow maja ludzie zwiazani z informatyka (technicy, programisci, inzynierowie) oraz ci, ktorzy ida pracowac do biur (ksiegowi, sprzedaz, office admin itp.). No i druga sprawa - lokalni referenci. Czyli ktos taki, kto poswiadczy to, co masz w CV, czy na jakiejkolwiek innej aplikacji, ktora skladasz. Czyli np. wynajem mieszkania.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
|
|
|
|
9 lut 2010, o 11:18
|
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 10:25 Skąd: Sydney Posty: 8533
|
Mam nadzieje, ze admini wybacza post pod postem, ale gdybym tego nie zrobil, temat nie poszedlby w gore. Nieco wczesniej w tym temacie tlumaczylem Kamykowi: Cytuj: Generalnie cala sprawa z emigracja na stale do Australii polega na zebraniu odpowiedniej liczby punktow za zawod, wiek, poziom angielskiego, wyksztalcenie itp. Wspomniane zawody dostaja dodatkowe punkty za bycie na liscie zawodow o specjalnym zapotrzebowaniu. No i nalezy sie 'update'... Otoz wlasnie wczoraj ow program emigracyjny z dodatkowymi punktami zlikwidowano. Nazywalo sie to lista MODL. Oczywiscie, system punktowy nadal pozostaje (zawod, wiek, poziom angielskiego, wyksztalcenie itd.), ale teraz juz nie ma uprzywilejowanych zawodow. Dlaczego to zrobiono? Obojetnie, co powiedza oficjalnie, mozna smialo powiedziec, ze to wlasnie Kamyk juz wczesniej trafil w sedno sprawy: Cytuj: ustralia uruchomiła jakiś program, potrzebuje ludzi, ale chyba już nie chce ściągać hołoty z Chin czy Indonezji itd. Może to Jasiek potwierdzić, ale uprzywilejowani są ludzie z 6 państw z tym Polski. Najbardziej uderzylo to w ludzi studiujacych kucharstwo, fryzjerstwo i ksiegowosc, a zatem... Chinczykow i ogolnie Azjatow, Hindusow, Bangladeszow, Pakistanczykow i... Slowian, w tym Polakow, ktorzy wlasnie czesto jako kucharze czy fryzjerzy tu zostawali (by potem pracowac na budowach lub jako malarze, co zwykle duzo lepiej sie oplacalo).
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
9 lut 2010, o 19:01
|
|
FIS
|
Medalista GP |
|
|
Dołączył: 23 kwi 2006, o 14:29 Skąd: przybyszówka Posty: 2729
|
|
|
|
19 paź 2010, o 13:02
|
|
Nowy_
|
Uczestnik GP |
|
|
Dołączył: 4 maja 2006, o 16:06 Posty: 1247
|
kamyk napisał(a): Tak czy siak, nie wiem, nie bylo mnie, moze fajna byla zabawa. Jak bede w kraju to sprobuje zawitac na jakis mecz Marma Polskie Folia Polska Grupa Energetyczna Rzeszow uffff, z ciekawosci zobacze jak to sie kreci po moich 3 latach nieobecnosci i o to chodzi. Najbardziej antyunijni i "propolscy" forumowicze: Kamyk, FiS w pierwszej kolejności, a Grisza w drugiej, siedzą sobie za granicą, podejrzewam, że w tej znienawidzonej UE i tam pracują, płacą podatki wydają swoje pieniądze, wypinając się na polską gospodarkę, a podejrzewam, że wykształcenie zdobywali w Polsce. UE dała im możliwości swobodnego przepływu, a oni nie dość, że korzystają z nich pełną gębą, to jeszcze na politykę proeuropejską psioczą. Poszli w świat z patriotyzmem "Polska do ostatniej kropli krwi" na ustach i eurasach w kieszeni
_________________ "Kiedy byłem potrzebny, jeździłem po sześć razy" E. Sajfutdinow
|
|
|
|
19 paź 2010, o 16:22
|
|
kamyk
|
Reprezentant kraju |
|
|
Dołączył: 18 sty 2005, o 17:08 Posty: 595
|
sluchaj no synku nowy, Wolalbym pracowac w Polsce, ale III RP taka mi ojczyzne zbudowala, ze trzeba korzystac z mozliwosci. Dla Ciebie jakakolwiek krytyka UE chacej z siebie zrobic federacje pod dyktatem niemiecko- francuskm, jest od razu grzechem nr.1. Tak wiec jezeli bede krytykowal UE do czego mam pelne prawo, to znaczy ze nie moge sobie jezdzic po krajach UE spoko Po UE juz sobie jezdzilem zanim przystapilismy do niej. Wtedy tez sie dalo. Za swoje studia sam placilem, bo zaraz po maturze poszedlem na zaoczne i przez 5 lat, sa sieie utrzymywalem, bedac czesto na durnej umowie zlecenie. Jezeli gardzisz ludzmi co wedlug Ciebie wypieli sie na kraj to powodzenia. Gardz sobie ponad milionem Polakow korzystajacyc ze swojej szansy. Moze niedlugo dzieki tej pogardzie narodzi sie jakis szaleniec co wpadnie na Okecie i bedzie zabijal emigrantow. Dla Twojej wiedzy, to co miesiac do Polski przesylam tyle kasy, ze panstwo Polskie ma wiecej pozytku z mojej pracy z zagranica niz z Twojej tutaj. zdrowka studencie filozofii lub WSiZ lub innego wsajzu
_________________ Tusk rozmawia i naciska - karolcia Cz lip 04, 14:32:49
|
|
|
|
19 paź 2010, o 16:53
|
|
FIS
|
Medalista GP |
|
|
Dołączył: 23 kwi 2006, o 14:29 Skąd: przybyszówka Posty: 2729
|
do tego co napisal kamyk dodam tylko to , ze gdyby nie ta kasa ktora co miesiac te miliony wysylaja do polski ( a w szczegolnosci na podkarpacie ) twoj idol nie mogl by sobie postac na zielonym kolorze Cytuj: wypinając się na polską gospodarkę to polska gospodarka wypiela sie na te miliony emigrantow , pokarz mi gdzie kiedykolwiek napisalem ze jestem przeciw wspolnej europie , ze mi sie nie podoba polityka jaka prowadzi wspolnota , mam prawo do krytyki - nie wolno ? a no zapomnialem ze jakakolwiek krytyka, jedynie slusznej wladzy nie przystoi sory nie czytam wyborczej moj syn pobiera nauki w szkole francuskiej , co jak kiedys wroci do kraju i bedzie chcial tam zyc i pracowac to co bedziesz oburzony, no bo jak a tak poza tym to ps. i poczytaj cos wiecej niz wyborcza , naprawde warto
_________________ "
Chcemy dialogu z Rosją, taką jaka ona jest !!!
http://www.youtube.com/watch?v=5DxhXflwC8I
OSTAFA NIE CZYTAM
|
|
|
|
19 paź 2010, o 17:07
|
|
D 7
|
Junior |
|
Dołączył: 12 kwi 2008, o 15:59 Posty: 161
|
kamyk napisał(a): Wolalbym pracowac w Polsce, ale III RP taka mi ojczyzne zbudowala, ze trzeba korzystac z mozliwosci. to trzeba było wrócić w czasach IV RP, rządzonej przez najlepszego możliwego premiera, wspieranego przez ówczesnego prezydenta, wtedy podobno w kraju było zaje****ie, bezproblemowo, dostatek, ogólnie prawość i sprawiedliwość widać wtedy też nie było dla Ciebie zbyt dobrze by tu wracać..
|
|
19 paź 2010, o 17:43
|
|
FIS
|
Medalista GP |
|
|
Dołączył: 23 kwi 2006, o 14:29 Skąd: przybyszówka Posty: 2729
|
d7 piles do kamyka ale ja ci odpowiem tak planowalem wracac ale po wyborach gdy do wladzy doszla unia /obywatelska (platforma /wolnosci ) jak kto woli , zrezygnowalem mialem nosa
_________________ "
Chcemy dialogu z Rosją, taką jaka ona jest !!!
http://www.youtube.com/watch?v=5DxhXflwC8I
OSTAFA NIE CZYTAM
|
|
|
|
19 paź 2010, o 18:49
|
|
Redaktor
|
Medalista GP |
|
|
Dołączył: 13 cze 2005, o 23:34 Posty: 2952
|
Cytuj: Wolalbym pracowac w Polsce, ale III RP taka mi ojczyzne zbudowala, Normalnie chlipie ze wzruszenia... To buduj lepsza. A nie jak szczur za burte. Cytuj: spoko Po UE juz sobie jezdzilem zanim przystapilismy do niej. Wtedy tez sie dalo. Taki zaradny szczur jak Ty na pewno dal rade. Cytuj: Jezeli gardzisz ludzmi co wedlug Ciebie wypieli sie na kraj to powodzenia To mamy im pomnik zbudowac czy jak? W takim razie odszczep sie od Donalda i innych, ktorych posadzasz o to samo. Cytuj: zdrowka studencie filozofii lub WSiZ lub innego wsajzu A dziekuje w imieniu WSIiZ. Pozdrawiamy prawdziwego Polaka z Polski. Niech Ci euro lekkie bedzie. My zwykli przecietni szarzy poalczkowie bedziemy sobie tu ciulac - w ojczyznie. Wy dobrze bawcie sie we Francji i innych. Kamyk i FIS toc to Wy prawie jak Adam Mickiewicz, biedni na emigracji. Gdzie Wasze serce pochowac? A i zapraszam na Hetmanksa. Wpadnij po 3 latach cu tu slychac, pozniej wpadnij na forum zrugac wszystko. Cytuj: Dla Twojej wiedzy, to co miesiac do Polski przesylam tyle kasy, ze panstwo Polskie ma wiecej pozytku z mojej pracy z zagranica niz z Twojej tutaj Ma mu byc glupio, czy jak? I po raz kolejny super zajebisty Kamyk góra. Super zaradny, super wyksztacony, super dowcipny i zarabiajacy Polak na wygnaniu.
_________________ http://www.drozdmarketing.pl
|
|
|
|
19 paź 2010, o 19:19
|
|
GRISZA
|
Medalista GP |
|
|
Dołączył: 14 cze 2004, o 07:15 Posty: 2276
|
Nowy_ napisał(a): Najbardziej antyunijni i "propolscy" forumowicze: Kamyk, FiS w pierwszej kolejności, a Grisza w drugiej, siedzą sobie za granicą, podejrzewam, że w tej znienawidzonej UE i tam pracują, płacą podatki wydają swoje pieniądze, wypinając się na polską gospodarkę, a podejrzewam, że wykształcenie zdobywali w Polsce. UE dała im możliwości swobodnego przepływu, a oni nie dość, że korzystają z nich pełną gębą, to jeszcze na politykę proeuropejską psioczą. Poszli w świat z patriotyzmem "Polska do ostatniej kropli krwi" na ustach i eurasach w kieszeni Nowy - wiesz coś o czym ja nie wiem ? Odnośnie emigracji to Redaktor ma dużo racji.
_________________ "The greatiest sensation in the history of world speedway"
|
|
|
|
19 paź 2010, o 19:54
|
|
Jasiek
|
Legenda |
|
|
Dołączył: 29 sie 2004, o 10:25 Skąd: Sydney Posty: 8533
|
I nie wiem juz ktory raz w internecie czytam spiecia pomiedzy emigrantami i nie-emigrantami. Ja tego problemu nie mam, bo moja emigracja juz dawno nie jest emigracja. Ot po prostu kiedys tam przeprowadzilem sie z jednego miejsca do drugiego i to drugie miejsce jest dla mnie domem duzo bardziej niz to pierwsze. Mozna by wiec mowic o emigracji, gdybym musial przeprowadzic sie z powrotem w miejsce numer 1. Zasada jest prosta - chcesz emigrowac, to emigruj. Jak ci sie uda za granica, bedziesz mial o niebo lepsze zycie. Jak nie chcesz emigrowac, to nie emigruj. Jak sie nauczysz akceptowac swoj kraj takim jakim jest, bedzie ci duzo latwiej. Kamyk, ty na emigracji? To teraz juz wiem, skad orientowales sie co nieco swego czasu w przepisach dotyczacych Australii... A odpowiadajac Nowemu - tak, zdobylem wyksztalcenie na polskiej panstwowej uczelni i w polskich panstwowych szkolach. To z uczelni jest calkowicie bezuzyteczne w cywilizowanym swiecie, no ale co tam... Pracowalem w Polsce przez okolo 5 lat (od 20 roku zycia), zaplacilem wiec sporo w podatkach. Do tego ZUS nigdy nie odda mi pieniedzy, ktore wplacilem na swoja emeryture (gdyby to byl prywatny fundusz, to by mi oddal). Zatem panstwo polskie odbierze sobie samo... A niech maja.
_________________ Regards from Sydney Jasiek
It's ok to disagree with me. I cannot force you to be right
|
|
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
Narzędzia
|
|
Uprawnienia
|
Nie możesz rozpoczynać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|